Lotnictwo Stanów Zjednoczonych przeprowadziło kolejne ataki na sunnickich bojowników w Iraku. Według Pentagonu amerykańskie bomby i rakiety spadły na pozycje dżihadystów w rejonie kurdyjskiego miasta Irbil. 3 lata po wycofaniu się z Iraku Amerykanie powrócili do działań bojowych w tym kraju.
Pozycje sunnickich bojowników bombardowały wczoraj samoloty F-18, które startowały z lotniskowca George Bush znajdącego się na Morzu Arabskim. Najpierw zaatakowały one pozycje mobilnej artylerii dżihadystów a później konwój 7 pojazdów i stanowiska moździerzy. Jeden z ataków został przeprowadzony przy użyciu bezzałogowych dronów.
Celem ataków jest powstrzymanie marszu bojowników Islamskiego Państwa w kierunku miasta Irbil w Kurdystanie. Rzecznik Pentagonu kontradmirał John Kirby poinformował, że ataki były efektywny a bojownicy, którzy obsługiwali stanowiska artyleryjskie "skutecznie wyeliminowani". Równocześnie Amerykanie kontynuują dostarczanie pomocy humanitarnej dla uchodźców, którzy schronili się w górach w północno-zachodnim Iraku.