Poinformowali o tym szefowie dyplomacji obu państw: Martin Lidegaard i i Margot Wallström, uczestniczący w spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.
Nad Bałtykiem rosyjski samolot wojskowy niebezpiecznie zbliżył się do duńskiej maszyny pasażerskiej lecącej z Kopenhagi do Poznania. Na jej pokładzie znajdowali się zapewne polscy obywatele. Przyczyną było nieużywanie przez Rosjan tzw. transpondera - urządzenia informującego cywilną kontrolę lotów o aktualnym położeniu samolotu. Maszynę taką mogą obserwować jedynie wojskowe radary.
Dzięki pomocy wojska udało się w tym przypadku uniknąć tragedii, nakazując duńskiemu pilotowi obniżenie pułapu lotu.
W rejonie, gdzie krzyżują się trasy dziesiątków, a nawet setek samolotów cywilnych i gdzie znajdują się duże lotniska jak np. węzłowy kopenhaski port lotniczy Kastrup, loty bez transpondera grożą tragicznymi następstwami.
Ministerstwo obrony Finlandii twierdzi, że w czasie incydentu rosyjski lotnik pokazał fińskiemu pilotowi zaciśniętą dłoń. Podobno nawet zrobili mu zdjęcie - informuje Postimees.