Młodzi muzułmanie z krajów Zachodu, masowo przyłączają się do dżihadu. Liczą, że ich życie będzie pełne przygód, walk z niewiernymi, a potem czeka ich raj. Gdy jednak dotrą do Syrii, czekają ich tam bolesne rozczarowania. "Daily Mail" opisuje historię Abu Awlakiego czyli Omara Husseina. Mężczyzna, który w propagandowych filmach Państwa Islamskiego zachęca innych, by poszli w jego ślady i dołączyli do świętej wojny, nie radzi sobie z życiem z dala od cywilizacji.
W internecie opowiada, że obranie 10 ziemniaków zajęło mu aż 50 minut (komentujący kpili, że w tym czasie, jego matka obrałaby wszystkie ziemniaki w Syrii), do tego tęskni za pomarańczowymi delicjami i czekoladą. Nie umie też dobrze prać i gotować. W Syrii nie ma też żadnych rozrywek, ani przyjaciół. Zostaje mu więc tylko zabawa z adoptowanym kotem, czy samotne ćwiczenia na siłowni, czy pływanie na basenie.
ZOBACZ TAKŻE: Atak na turystów w Tunisie. Państwo Islamskie przyznaje się do zamachu>>>