W Erywaniu, od 5 dni trwają demonstracje przeciwko podwyżkom cen energii elektrycznej. Wczoraj policja brutalnie rozpędziła tłum, który zgromadził się przed pałacem prezydenckim Sierża Sarkisjana. 18 osób zostało rannych, w tym 11 policjantów. Już kilka godzin później nie zważając na kordon policjantów uzbrojonych w pałki, Ormianie ponownie stanęli przed siedzibą prezydenta. Całą noc funkcjonariusze policji przekonywali ich, aby podjęli rozmowy z Sarkisjanem. Sam prezydent zgodził się na takie spotkanie.
Przez całą noc demonstrantów od policji oddzielał "żywy łańcuch", trzymających się za ręce deputowanych. Jak twierdzili politycy, w ten sposób chcieli ochronić ludzi przed kolejną brutalną interwencją funkcjonariuszy.
Tymczasem deputowany Rady Federacji, izby niższej rosyjskiego parlamentu, Igor Morozow twierdzi, że wydarzenia w Armenii przypominają pierwszą fazę kijowskiego Majdanu. Ostrzegł też, że sytuację w Erywaniu mogą kontrolować amerykańscy dyplomaci, a atmosfera na ulicach wskazuje, że wkrótce może dojść do przewrotu z użyciem broni palnej.
ZOBACZ TAKŻE: Putin oskarża Polskę o szkolenie ukraińskich nacjonalistów>>>