Jeszcze dziś na anektowany Krym powinien popłynąć prąd. Półwysep został odcięty od energii elektrycznej, gdy nieznane osoby wysadziły linie energetyczne w graniczących z separatystyczną republiką obwodach Ukrainy. Rosyjski minister energetyki Aleksandr Nowak zapewnił agencję TASS, że jest w kontakcie z przedstawicielami władz Ukrainy. Według jego słów, trwają prace remontowe i Ukraińcom nie brakuje "ani sił, ani środków". Obecnie około 90 procent gospodarstw domowych na Krymie nie ma prądu.
Separatystyczne władze półwyspu twierdzą, że za wysadzenie linii energetycznych w obwodzie chersońskim odpowiedzialni są radykalni islamiści, którym przewodzi lider Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew. Rosyjska gazeta "Wzgliad" informuje, że ukraińscy robotnicy naprawiający zniszczone konstrukcje mają utrudnione zadanie, ponieważ grupy radykałów uniemożliwiają im podjęcie prac remontowych.
Tymczasem służby ratownicze separatystycznej republiki uruchomiły generatory, które dostarczają prąd do najbardziej potrzebujących instytucji, w tym szpitali. Krymskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wprowadziło grafik wykorzystania energii elektrycznej.