Konrad Schuller, autor opublikowanego w niedzielę komentarza, zwraca uwagę na dylemat, przed jakim stanęłaby Unia Europejska, gdyby zaistniała konieczność zastosowania sankcji wobec Polski.
Polska jest sojusznikiem w UE i NATO, a kary przeciwko sojusznikom wpływają negatywnie na zwartość (sojuszu). Dotyczy to w szczególnym stopniu Polski. Narodowi konserwatyści pielęgnują mit o UE jako w rzeczywistości jedynie kamuflażu dla niemieckiej hegemonii. Każdą "interwencję" Brukseli zinterpretują jako próbę podporządkowania dumnych narodów Berlinowi - czytamy w "FAS" - niedzielnym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Zdaniem Schullera wielu Polaków wierzy w tezę o "kolonializacji" Polski przez "obce mocarstwa". Jak zaznacza, brukselskie sankcje wzmocniłyby jedynie ten przekaz. Pogłębiłyby przepaść, zamiast ją zasypać - ku radości Moskwy, która tylko na to czeka - pisze autor komentarza.
Schuller zaznacza, że sparaliżowane państwo prawa w kraju członkowskim NATO i UE jest jednak co najmniej tak samo niebezpieczne. Kraje z obniżonym bezpieczeństwem prawnym zagrażają zdolności funkcjonowania całego obszaru gospodarczego i prawnego UE - uważa niemiecki dziennikarz.
Coś musi się stać, pytanie tylko, co - stwierdza Schuller. Europejska procedura ochrony praworządności przewiduje zgodnie z artykułem 7 traktatu UE "kroki" przeciwko danemu krajowi dopiero na końcu długiego dialogu. Dialog należy już teraz rozpocząć, aby nie doszło do sankcji, których nikt nie chce - uważa Schuller.
Jak zaznacza, Niemcy będące w pochmurnym świecie Kaczyńskiego mocarstwem kolonialnym powinny zachowywać się wstrzemięźliwie. Martin Schulz i Guenther Ottinger muszą przestać reagować - pisze Schuller dodając, że nic bardziej nie ucieszyłoby Kaczyńskiego, niż możliwość zawołania: "Niemcy atakują".
Zdaniem "FAS" trzeba równocześnie zrobić wszystko, by zapobiec wrażeniu, że Europawykorzystuje kryzys jako pretekst do wykręcenia się od solidarności. Błędem byłyby wszystkie sankcje, które można by zinterpretować jako egoizm wielkich. Schuller zaznacza, że dotyczy to także pomysłu okrojenia funduszów transferowych dla Polski.
Jego zdaniem takie samo stanowisko powinno zająć NATO, w którym Waszyngton reaguje z niepokojem na polską politykę tak samo jak Bruksela. NATO musi reagować, ale nie może osłabić obietnic dotyczących ochrony - podkreśla komentator. To, że w Polsce chwieje się państwo prawa, nie zmienia w niczym faktu, że dużo większe niebezpieczeństwo płynie dziś z Rosji, a Sojusz wraz z Polską musi stawić mu czoła - czytamy w "FAS".
Zbliżający się szczyt NATO musi uchwalić wszystko to, co jest konieczne, by wzmocnić w wystarczający sposób wschodnią flankę Sojuszu - stwierdza Schuller.
Jego zdaniem, nie powinno się jednak uważać za niepodważalne planów zorganizowania szczytu w Warszawie. Jeżeli Kaczyński nie zaprzestanie do tego czasu demontowania państwa prawa, to (organizacja szczytu w Warszawie) byłaby katastrofalnym sygnałem - pisze Schuller. Szczyt w Rydze, Tallinie czy Wilnie byłby jako sygnał niezawodności (NATO) wcale nie gorszy od szczytu w Warszawie - zauważa Konrad Schuller na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".