Autor komentarza, który zamieszczono na pierwszej stronie poniedziałkowego wydania dziennika, Phillipe Reginer pisze, że belgijscy żołnierze, gotowi do walki - jeśli to konieczne również na wojnie - przygotowują się do dołączenia od przyszłego roku do sojuszników na Litwie.

Reklama

To wkład Belgii w największe wzmacnianie obrony kolektywnej terytorium Sojuszu Północnoatlantyckiego od końca zimnej wojny.

Ten bezprecedensowy pokaz siły na wschodniej flance został sformalizowany w stolicy dawnego Układu Warszawskiego, gdzie wykuto oświadczenie końcowe o niespotykanej długości. 139 punktów, 20 7070 słów, 114 838 znaków! Prawdziwe zmartwychwstanie tej organizacji (NATO - PAP) pozbawionej swojego historycznego powodu istnienia (ZSRR), a potem długo pogrążonej w piaskach Afganistanu - pisze Reginer.

Przywołuje piąty punkt oświadczenia z Warszawy, który mówi o "łuku niepewności" na peryferiach Sojuszu i poza nimi, a także wyzwaniach i zagrożeniach, jakie występują na Wschodzie oraz Południu. - Agresywne działania Rosji, włączając w to prowokacyjne działania wojskowe na peryferiach terytoriów NATO, wykazywana gotowość do użycia siły w celu osiągnięcia celów politycznych, są źródłem niestabilności w regionie, fundamentalnym wyzwaniem dla Sojuszu - napisano w deklaracji.

"Le Soir" przypomina, że Moskwa kolejny raz oświadczyła, że nie ma żadnego zagrożenia z jej strony, utrzymując przy tym, że to NATO zagraża Rosji. Gazeta wskazuje przy tym na fałsz takich twierdzeń, zwracając uwagę na działania Kremla na Ukrainie, Krymie czy w Gruzji.

Reklama

Komentator uważa, że środki uzgodnione w Warszawie są uzasadnione i niezbędne do obrony i uspokojenia sąsiadów Rosji w obliczu rewanżyzmu Putina. Zwraca przy tym uwagę, że będą one kosztowne.

To (jeszcze?) nie jest zimnowojenny wyścig zbrojeń, jednak wydaje się, że korzyści z odprężenia, jakich oczekiwano po upadku Muru Berlińskiego, były płonnymi nadziejami - wskazuje autor.

Jego zdaniem odpowiedzią na posunięcia Moskwy nie mogą być działania polityczne. Na "strategiczne wyzwanie" stwarzane przez Rosję trzeba strategicznej odpowiedzi. I to szybko.

"Le Soir" zachęca jednocześnie do dialogu z tym krajem, podkreślając, że jest on konieczny, by zmniejszyć napięcie. - Spirala obecnej konfrontacji prowadzi prosto do incydentu między dwoma "blokami", który mógłby przynieść dramatyczne konsekwencje - ostrzega Reginer. Chwali w tym kontekście zaplanowane na środę spotkanie NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów.

Dziennik uważa, że prezydent Francji Francois Hollande ma rację, mówiąc, że to nie NATO, a więc Stany Zjednoczone, powinny dyktować Europie, jak ma postępować ze swoim wielkim sąsiadem. Jak zapowiedział szef Rady Europejskiej, debata na ten temat ma się odbyć na październikowym szczycie UE.

Czy nam się to podoba, czy nie potrzeba uruchomienia prawdziwego dialogu politycznego z Moskwą: bezpieczeństwa starego kontynentu nie można osiągnąć jedynie poprzez odstraszanie i środki wojskowe - konkluduje "Le Soir".