O sprawie jako pierwszy napisał berliński "Tagesspiegel".
"Ledwo ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski zdołał wydrukować i rozesłać 800 zaproszeń na uroczysty pokaz filmu "Smoleńsk" w berlińskim kinie Delphi, a już zaproszenia te stały się makulaturą. Niemiecka premiera kontrowersyjnego także w Polsce filmu przewidziana była na wieczór 7 listopada w kinie Delphi. Lecz pokaz tam się nie odbędzie", opisuje berliński dziennik. I podaje wyjaśnienia właścicieli obiektu: "Film jest tak kontrowersyjny, że ze względów bezpieczeństwa i dla ochrony gości oraz obiektu rezygnujemy z pokazu".
Na nic zdały się przy tym zapewnienia, że ambasada "sama gwarantować będzie za bezpieczeństwo gości". Attaché prasowy ambasady Jacek Biegała dodawał potem, że "ambasada rozgląda się za innym, podobnym miejscem w sąsiedztwie kina Delphi, które dysponowałoby 670 miejscami".
W materiale "Tagesspiegel" nie zabrakło także oceniających określeń jak np. "kompromitacja przede wszystkim dla polskiej ambasady" – ta musi teraz wycofać się z zaproszenia setek gości.
Jak zauważa też dziennikarz: "Film o katastrofie smoleńskiej oddaje dokładnie stanowisko konserwatywnego rządu PiS uważającego katastrofę za zamach, co stoi w sprzeczności ze szczegółowymi wynikami badań polskiej i rosyjskiej strony".