Pytany, czy rząd podejmie kolejną próbę znowelizowania konstytucji po tym, jak we wtorek parlament nie przegłosował projektu nowelizacji zakazującego osiedlania na Węgrzech cudzoziemców z ominięciem obowiązującej w kraju procedury, Viktor Orban odparł: W kraju zrobiliśmy, co mogliśmy, mamy więc czyste sumienie.(...) Teraz musimy przeanalizować obecny tekst węgierskiej konstytucji, który jest niejednoznaczny w kwestii migracji, i dysponując nim, podjąć walkę w Brukseli.
Jak dodał, 15 i 16 grudnia odbędzie się w Brukseli szczyt szefów rządów, gdzie kwestia imigracji ma być głównym punktem obrad. Jak powiedział, rząd ma dwie możliwości: Albo pogodzimy się ze współczesną wędrówką ludów i wtedy zostaniemy zalani (przez falę imigrantów), a zbudowane przez nas bezpieczeństwo wyparuje, wzrośnie zagrożenie terrorystyczne, albo powstrzymamy imigrację w Europie (...) i obronimy interesy Węgier i Węgrów.
Zaznaczył, że wobec tego w najbliższych tygodniach i miesiącach rząd musi kontynuować walkę o powstrzymanie imigracji i w tej sprawie nie może liczyć na opozycję. Jak przypomniał, 2 października odbyło się referendum, w którym powstała jedność wśród Węgrów gotowych do myślenia o polityce, bowiem 3,3 mln osób powiedziało +nie+ migracji. Spróbowaliśmy tę decyzję przełożyć na jednoznaczny tekst w konstytucji. Nie udało nam się, bo opozycja stanęła po stronie Brukseli - powiedział. Teraz mamy konstytucję w obowiązującym brzmieniu i 3,3 mln węgierskich obywateli, którzy stworzyli nową jedność i oczekują od rządu, by walczył o ich opinie, poglądy i interesy - oznajmił.
Orban odniósł się też do wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Pytany, czy liczy teraz na zmianę niezbyt ciepłych stosunków z USA, odparł, że ma nadzieję na zmianę o 180 stopni. Dodał, że są duże szanse, że przy nowym amerykańskim prezydencie świat będzie lepszym miejscem. Przekroczyliśmy próg nowej epoki - dodał. Brexit był jego zdaniem pukaniem w te drzwi, ale teraz przekroczyliśmy już próg i zwyciężyła rzeczywistość.
Parlament węgierski nie przyjął we wtorek zgłoszonej przez Orbana nowelizacji konstytucji. Projekt przewidywał m.in., że obywatel innego kraju - wyłączając obywateli państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego - mógłby zamieszkać na Węgrzech "na podstawie wniosku indywidualnie rozpatrzonego przez władze węgierskie, według procedury określonej w ustawie uchwalonej przez parlament".
Do uchwalenia nowelizacji potrzebne było poparcie 2/3 posłów, czyli 133 głosy. Rządząca koalicja - złożona z partii Fidesz i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) - ma zaś obecnie 131 posłów w 199-osobowym jednoizbowym parlamencie. Za poprawką głosowali tylko posłowie partii rządzących.
Skrajnie prawicowa partia Jobbik uważała poprawkę za bardzo ważną, ale uzależniała poparcie dla niej od likwidacji systemu udzielania zgody na stały pobyt na Węgrzech w zamian za zakup obligacji państwowych, do czego nie doszło. Na Węgrzech od trzech lat obowiązują przepisy przewidujące, że cudzoziemiec, który zainwestował w węgierskie obligacje państwowe co najmniej 250 tys. euro, może dostać pozwolenie na stały pobyt w tym kraju.
W referendum 2 października Węgrzy odpowiedzieli na pytanie: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzić, również bez zgody parlamentu, obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?". Referendum było nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji, ale ponad 98 proc. osób, które oddały ważny głos (ponad 3,3 mln obywateli), odpowiedziało przecząco na postawione w nim pytanie.