Dwa miesiące od wyborów parlamentarnych z 29 października 2016 roku w negocjacjach uczestniczą trzy partie: konserwatywna i eurosceptyczna Partia Niepodległości oraz partie Jasna Przyszłość i Przebudowa, które są określane jako bardziej przychylne UE.

Reklama

W weekend media informowały, że trzy formacje zamierzają wpisać referendum w sprawie przystąpienia do Unii do programu swego przyszłego rządu. Medialne doniesienia potwierdził, w mniej zdecydowanym tonie, przewodniczący Jasnej Przyszłości Ottarr Proppe.

- Nie podpisaliśmy programu rządowego, prowadzimy dyskusję na ten temat. Osiągnęliśmy pewne porozumienie co do idei, w tym tej dotyczącej referendum - powiedział dziennikowi "Frettabladid".

Według mediów partie prawicowe i centrum są bliskie utworzenia rządu, na którego czele miałby stanąć konserwatysta Bjarni Benediktsson, kierujący Partią Niepodległości.

Islandia wystąpiła o członkostwo w UE w 2009 roku za rządów lewicy. Negocjacje zaczęły się w 2010 roku. Jednak dwie centroprawicowe i eurosceptyczne partie, które wygrały wybory parlamentarne w Islandii w kwietniu 2013 roku, Partia Niepodległości i Partia Postępowa, ogłosiły niedługo później, że w ramach ustaleń o tworzeniu nowego rządu porozumiały się, iż przeprowadzą referendum w sprawie członkostwa, a negocjacje z Unią na razie nie będą wznowione. Natomiast w 2015 roku, po dwóch latach rządów eurosceptycznego, centroprawicowego gabinetu, ogłoszono, że kraj wycofuje swoją kandydaturę, bez rozpisywania referendum.

Obywatele Islandii w większości są przeciwni ewentualnemu przystąpieniu do Unii. Argumentują, że ich kraj, już wchodzący w skład Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) i strefy Schengen, nic by na tym nie zyskał. Wielu Islandczyków uważa jednak, że kwestia ta powinna zostać poddana pod głosowanie.