Kerry O'Grady - bo o niej mowa - w czasie kampanii przyznała m.in., że kibicuje demokratce Hillary Clinton, a także nie obchodzi jej federalne prawo, zakazujące agentom publicznego ogłaszania swoich sympatii politycznych. Choć we wpisach nazwisko Trumpa miało nigdy nie paść, z sensu wypowiedzi można było wywnioskować, że chodzi właśnie o niego.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu