- Zatrzymany jest obywatelem Polski i został mianowany przez poprzednie kierownictwo Ukrzaliznyci - napisał prokurator na Facebooku.
Zatrzymany to pierwszy zastępca naczelnika departamentu audytu i kontroli Wachtangi Dżakeli - poinformował Łucenko. Według źródeł PAP zbliżonych do Ukrzaliznyci pochodzi on z Gruzji i przez jakiś czas mieszkał w Polsce. Miał także pracować w przeszłości w gruzińskiej ambasadzie w Kijowie.
Łucenko przekazał, że urzędnika przyłapano na gorącym uczynku a łapówka, którą przyjął, została mu wręczona za „rozwiązanie kwestii mianowania obywatela Ukrainy na jedno z kierowniczych stanowisk w Ukrzaliznyci”. Zatrzymania dokonano w jednej z kijowskich restauracji.
Wiceminister infrastruktury Jurij Ławreniuk napisał na Facebooku, że 70 tys. dolarów było pierwszą transzą z całej sumy łapówki, która miała wynieść 300 tysięcy dolarów.
Poprzedni prezes Ukrzaliznyci, polski menedżer Wojciech Balczun, oświadczył, że nie posiada informacji na ten temat. - Ale już od wielu miesięcy słyszałem o przygotowywanych prowokacjach. Na szczęście podjąłem decyzję o odejściu w odpowiednim czasie - powiedział portalowi Delo.ua.
Balczun podał się do dymisji w sierpniu. Premier Wołodymyr Hrojsman oświadczył wtedy, że nastąpiła ona z przyczyn osobistych i na własną prośbę Polaka.
Balczun był szefem ukraińskich kolei od kwietnia 2016 roku, kiedy wygrał konkurs na to stanowisko, pokonując 30 kontrkandydatów. Po roku pracy media chwaliły go m.in. za stabilizację finansów firmy i uruchomienie nowych międzynarodowych połączeń kolejowych, w tym do Polski.
Balczun był jednak ostro atakowany przez ukraińskiego ministra infrastruktury Wołodymyra Omeliana, który domagał się by z nim nie przedłużano kontraktu.
Tuż przed dymisją, o zwolnienie Balczuna apelował do premiera Hrojsmana prokurator Łucenko, który oskarżył go o to, że nie zwalcza korupcji w swojej firmie. Pod adresem Balczuna nie padły jednak żadne zarzuty.