"Cieniem na wyborach szefa państwa kładą się dowody mniejszych i większych manipulacji" - pisze dpa w korespondencji z Moskwy. Obserwatorzy wyborów związani z Aleksiejem Nawalnym - walczącym z korupcją przywódcą opozycji, któremu nie pozwolono na start w głosowaniu - podali, że uniemożliwiono im dostęp do wielu lokali wyborczych.

Reklama

Z kolei szefowa CKW Ełła Pamfiłowa przekazała, że sieć komputerowa Komisji musiała odpierać ataki hakerskie z 15 krajów. Serwery zostały zalane prośbami o dostęp (tzw. atak DDoS), co miało doprowadzić do awarii systemu - powiedziała.

Obserwatorzy wyborów odnotowali, że dochodziło do przypadków głosowania przez te same osoby w różnych lokalach wyborczych. Według informacji przekazanych przez Pamfiłową ok. 6 mln wyborców złożyło wniosek o pozwolenie na głosowanie w miejscu innym niż miejsce zamieszkania. Pojawiły się sygnały, że nie zawsze udawało się jednoznacznie przypisać każdą z takich osób do tylko jednego nowego lokalu wyborczego - pisze dpa.

Głos w wyborach oddał również, w mieście Odincowo w obwodzie moskiewskim, patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl. Rosja wybiera dziś swojego prezydenta, swoją przyszłość. Mam nadzieję, że wybór dokonany przez Rosjan pomoże nam się rozwijać, wzmocnić wewnętrzną jedność w społeczeństwie i naszą suwerenność - powiedział.

Jestem przekonany o słuszności programu, który proponuję naszemu krajowi - powiedział z kolei Władimir Putin, cytowany przez agencję Interfax. 65-letni polityk, jest na Kremlu najdłużej urzędującym politykiem od czasów Józefa Stalina.

Od 1999 roku, kiedy za prezydentury Borysa Jelcyna został premierem, Putin nie zszedł ani razu z rosyjskiej sceny politycznej. Na czele państwa stał już w latach 2000-2008, potem do 2012 roku formalnie był premierem, a na Kremlu zastępował go jeden z jego najbardziej zaufanych współpracowników, obecny szef rządu Dmitrij Miedwiediew.

Wprowadzona w 2012 roku poprawka do rosyjskiej ustawy zasadniczej wydłużyła prezydencką kadencję z czterech do sześciu lat, w związku z czym w razie wygranej Putin może zasiadać w fotelu prezydenta Rosji do 2024 roku.

Reklama

Z uwagi na oczekiwane zwycięstwo w wyborach urzędującego prezydenta Władimira Putina eksperci postrzegają frekwencję jako ważny wskaźnik nastrojów społecznych. W poprzednich wyborach prezydenckich w 2012 roku frekwencja wyniosła według oficjalnych danych 65,3 proc., a Putin zwyciężył wynikiem na poziomie 64,4 proc. oddanych głosów. W tym roku CKW podała, że frekwencja wyborcza według stanu z godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 w Polsce) wyniosła 16,55 proc., czyli 2,5 razy więcej niż w 2012 roku; według stanu z godz. 14 czasu moskiewskiego (12 w Polsce) było to 34,72 proc.

Ze względu na obowiązywanie w Rosji aż dziewięciu stref czasowych głosowanie w wyborach trwa niemal dobę. W najdalej wysuniętych na wschód regionach - m.in. na Kamczatce, Czukotce i Sachalinie, w Jakucji i obwodzie magadańskim - gdzie głosowanie zaczęło się najwcześniej, tj. w sobotę wieczór czasu polskiego, lokale wyborcze zostały już zamknięte i rozpoczęło się liczenie głosów. Głosowanie w wyborach najpóźniej zakończy się w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim, gdzie potrwa do godz. 19 czasu polskiego.

Wybory prezydenta Rosji po raz pierwszy odbywają się także na Krymie, bezprawnie anektowanym przez Rosję w 2014 roku. Unia Europejska zapowiedziała, że nie uzna wyników głosowania na częściach terytorium Ukrainy zajętych przez Rosję z pogwałceniem prawa międzynarodowego.