W 90-minutowej rozmowie z dziennikarzami gazety, Putin poruszył także kwestię rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, odrzucił zarzuty dotyczące wrogiej aktywności rosyjskich szpiegów, a także wyraził nadzieję na poprawę relacji dyplomatycznych z Wielką Brytanią.
Odnosząc się do zachodniego pojmowania liberalizmu, prezydent Rosji wskazywał na nadmierną otwartość na multikulturalizm i tolerancję, w tym m.in. wobec mniejszości seksualnych.
W szczególności skrytykował niemiecką kanclerz Angelę Merkel, oceniając jej decyzję o wpuszczeniu do Niemiec ponad miliona uchodźców i imigrantów, większości z Syrii, za "kardynalny błąd".
Te liberalne idee zakładają, że nic nie należy robić. Migranci mogą zabijać, grabić, gwałcić i są bezkarni, bo ich prawa jako migrantów muszą być chronione - podkreślił Putin.
Czy zapomnieliśmy, że wszyscy żyjemy w świecie opartym o biblijne wartości? - pytał Putin, oceniając, że liberałowie "po prostu nie mogą już dłużej dyktować ludziom tego, czego chcą, jak robili w ostatnich dekadach".
Pytany o międzynarodową krytykę dotyczącą prześladowań osób z mniejszości seksualnych, rosyjski prezydent próbował przekonywać, że Rosja "nie ma problemu z osobami LGBT", ale zaznaczył, że "niektóre rzeczy wydają nam się przesadne", dodając, że "oni teraz twierdzą, że dzieci mogą mieć pięć czy sześć ról gender".
Niech każdy będzie szczęśliwy - nie mam z tym problemu. Ale to nie może zasłonić kultury, tradycji i tradycyjnych, rodzinnych wartości milionów ludzi, którzy stanowią serce populacji - argumentował.
"FT" zaznaczyło, że "krytyka Putina pod adresem liberalizmu - dominującej zachodniej ideologii od czasu zakończenia drugiej wojny światowej w 1945 roku - wtóruje podobnym głosom ze strony innych antyestablishmentowych liderów, od amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa do węgierskiego (premiera) Viktora Orbana, Matteo Salviniego we Włoszech i rebelii ws. brexitu w Wielkiej Brytanii".
Odnosząc się do relacji ze Stanami Zjednoczonymi, rosyjski prezydent wyraził obawę dotyczącą rywalizacji nuklearnej z Waszyngtonem, ale jednocześnie podkreślił swoje nadzieje na odwilży w relacjach z Wielką Brytanią przed zaplanowanym na marginesie szczytu G20 w Osace spotkaniu z premier Theresą May.
Myślę, że Rosja i Wielka Brytania są zainteresowane pełnym odnowieniem naszych relacji; przynajmniej mam nadzieję, że wykonamy kilka wstępnych kroków (w tę stronę) - powiedział.
Jednocześnie odrzucił jednak po raz kolejny zarzuty o odpowiedzialność Moskwy za próbę morderstwa byłego pułkownika GRU Siergieja Skripala, który został otruty w brytyjskim Salisbury. W tym kontekście powiedział jednak, że "zdrada (Skripal miał według mediów współpracować z brytyjskim wywiadem - PAP) jest najcięższym możliwym przestępstwem i zdrajcy muszą być ukarani".
Putin zbagatelizował także pytanie dotyczące oskarżeń o wrogą aktywność rosyjskiego wywiadu, pisząc, że "całe to zamieszanie ze szpiegami, to nie jest godne (rozmowy w kontekście) poważnych relacji między krajami", kpiąc, że "nie jest warte nawet pięciu kopiejek".
Dziennikarze "FT" pytali także o zwiększoną gotowość rosyjskiego prezydenta do podejmowania ryzyka w relacjach międzynarodowych, m.in. przez interwencję wojskową w Syrii i nielegalną aneksję ukraińskiego Krymu.
(Chęć podejmowania ryzyka) ani nie wzrosło ani nie spadło; ryzyko zawsze musi być uzasadnione. To jednak nie jest przypadek, kiedy można użyć popularnego rosyjskiego przysłowia: "kto nie podejmuje ryzyka, ten nie pije szampana" - odparł.