Choć prezydenckie biuro prasowe zareagowało sprzeciwem wobec przydomku rodem z "Gwiezdnych Wojen", sam zainteresowany - Dick Cheney - mówił w czasie jednego z wywiadów, że wie "o wskazywanym podobieństwie, ale nic sobie z tego nie robi".

Uwagę o fizjonomii i zachowaniu wiceprezydenta senator Clinton rzuciła podczas kolacji dla fundatorów jej prezydenckiej kampanii w Nowym Jorku.