W lipcu 2003 roku, tuż po ataku USA na Irak, amerykański dyplomata Joseph Wilson oświadczył w artykule w "New York Timesie", że rząd Busha nie miał dowodów na to, iż Saddam pracuje nad bombą atomową. Tymczasem właśnie program atomowy Iraku był ostatecznym powodem ataku na Irak.
Kilka dni po tym artykule, komentator "Washington Post" Robert Novak ujawnił, że żoną Wilsona jest Valerie Plame, tajna agentka CIA, zajmująca się m.in. bronią atomową. Skąd dziennikarz o tym wiedział? Informacje te wyciekły, oczywiście, z Białego Domu. Jednym z "donosicieli" był Karl Rove, doradca polityczny Busha. Zrobiono to z zemsty za jego artykuł w "Washington Post".
Wszczęto dochodzenie, kto "wystawił" agentkę CIA. W październiku rzecznik Białego Domu Scott McClellan na specjalnej konferencji zapewniał dziennikarzy, że nic wspólnego nie ma z tym Rove ani inny wpływowy doradca Scooter Libby, szef personelu wiceprezydenta Dicka Cheneya.
"Był jeden problem. To nie była prawda" - pisze teraz w swych przygotowywanych do druku wspomnieniach McClellan. Były rzecznik mówi też, że to sam Bush zadzwonił do niego, by publicznie oczyszczać Rove'a i Libby'ego, a w sprawę zamieszany był też wiceprezydent Cheney. McClellan nie podaje na razie szczegółów, jego książka ma się ukazać w kwietniu.