Decyzję o przeprowadzeniu wyborów drogą korespondencyjną władze Bawarii podjęły 16 marca. Ustalono, że listy z wszystkimi dokumentami do głosowania powinny dotrzeć do 1,1 mln uprawnionych do wieczora 26 marca, na trzy dni przed terminem wyborów, który został wyznaczony na 29 marca.
Osoby, które nie otrzymały listu mogły zadzwonić pod uruchomiony w tym celu numer telefoniczny aby ustalić, czy doszło do wysyłki i czy niezbędne jest przygotowanie nowych dokumentów.
Jak poinformowała "Sueddeutche Zeitung" władze miasta wysłały dokumenty w trzech turach: w pierwszej kolejności 300 tys. listów do 19 marca do osób, które już w pierwszej turze zdecydowały się oddać głos korespondencyjnie. 23 marca wysłano 560 tys. listów, a 24 marca 250 tys. - poinformował dziennik wydawany w Monachium.
Każdy list, który otrzymał wyborca, zawierał zaświadczenie uprawniające do głosowania, zieloną kartę do głosowania z nazwami kandydatów, białą kopertę do której należało włożyć wypełnioną kartę do głosowania oraz czerwoną kopertę, którą po włożeniu podpisanego zaświadczenia i dodatkowej koperty z kartą do głosowania należało odesłać do urzędu wyborczego.
Niemiecka Poczta zapewniła, że wszystkie listy dotrą punktualnie do urzędu wyborczego, jeśli zostaną wrzucone do skrzynki pocztowej do 18 w sobotę wieczorem - tak władze Monachium opisywały wyborcze przygotowania na swojej stronie internetowej.
W dniu wyborów, osoby, które z powodu choroby lub innych przyczyn nie chciały opuścić domu w celu wysłania listu z wypełnioną już kartą do głosowania, mogły poprosić członków rodziny, przyjaciół lub sąsiadów o jego dostarczenie do skrzynki – poinformował 22 marca, na tydzień przed terminem głosowania, minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann. Nie potrzebne było upoważnienie głosującego, aby sąsiad, czy przyjaciel osobiście wrzucił list do skrzynki, czy urny.
Na terenie Monachium zorganizowano specjalne skrzynki pocztowe oraz urny wyborcze nadzorowane przez pracowników ochrony, do których można było wrzucić list z dokumentami wyborczymi. Ostatnie opróżnienie skrzynek i urn zostało przeprowadzone w dniu wyborów o godz. 18.
Osoby niepełnosprawne, czy upośledzone mogły skorzystać z pomocy asystenta, np. przy zaznaczeniu właściwego pola na karcie wyborczej, złożenia karty lub wrzucenia jej do skrzynki lub urny wyborczej. Ordynacja wyborcza zastrzega, że taka pomoc musi ograniczyć się do "spełnienia życzeń wyborcy”, a gdy wyjdzie na jaw, że asystent głosował niezgodnie z wolą uprawnionego grozi mu do 5 lat więzienia. Asystenta wybiera sam głosujący.
Pomimo wprowadzonego ograniczenia możliwości oddania głosu do formy korespondencyjnej, w II turze wyborów na terenie Monachium głos oddało 51 proc. uprawnionych, o 2 proc. więcej niż w pierwszej turze, gdy otwarte były też lokale wyborcze. 99,7 proc. oddanych w ten sposób głosów uznano za ważne - poinformowała "Sueddeutche Zeitung”.
Możliwość głosowania korespondencyjnego wprowadzono w Niemczech już w latach 50-tych XX w. Dotyczy wszystkich wyborów, do Bundestagu, Parlamentu Europejskiego, do parlamentów landowych i samorządowych. Z tej możliwości korzysta średnio 1/4 uprawnionych do głosowania. Do 2008 roku istniała konieczność uzasadnienia potrzeby głosowania korespondencyjnego przez uprawnionego do głosowania, po 2008 roku ten warunek już nie obowiązuje.