"Dzieci nie mają żadnego wpływu na politykę. Trzeba to wreszcie zmienić" - mówi DZIENNIKOWI inicjator kontrowersyjnych zmian w konstytucji, poseł Partii Wolnych Demokratów (FDP) Markus Loening. "Dzieci potrzebują swojego lobby" - wyjaśnia.
Loening swój pomysł tłumaczy następująco: do 2030 roku jedna trzecia wszystkich wyborców w Niemczech będzie miała 60 lat lub więcej. Właśnie dlatego kampanie wyborcze już dziś zdominowane są przez tematy dotyczące ludzi starszych. Oferta dla dzieci ma to zmienić. Zresztą, jak twierdzą liberałowie, wszystkie partie w Niemczech po cichu przyznają, że czas "odmłodzić politykę".
Według wstępnego projektu FDP obywatele niemieccy powinni otrzymywać prawo wyborcze już z chwilą narodzin. By tak się stało, liberałowie zamierzają zmienić 38. paragraf niemieckiej konstytucji, który określa cenzus wieku i daje czynne prawo wyborcze osobom powyżej 18. roku życia. Loening pytany, czy zatem już niebawem niemowlę będzie miało prawo chodzić do urn, zaprzecza. Jak tłumaczy, to rodzicom dziecka przysługiwałby dodatkowy głos - aż do pełnoletności potomstwa. W ten sposób automatycznie wzrastają wpływy ludzi młodszych, mających dzieci i aktywnych zawodowo. Wszystko kosztem wyborców powyżej sześćdziesiątki.
"Mamy do czynienia z wyjątkowo niebezpieczną sytuacją, kiedy całe państwo staje na straży i w służbie ludzi powyżej 60. roku życia. Tym samym zaniedbujemy tych, do których należy przyszłość kraju - młodych rodziców i ich dzieci" - argumentuje w rozmowie z DZIENNIKIEM Loening. "Chodzi o to, żeby partie zmieniły podejście. Osiągnąć można to jedynie, dając dzieciom realny instrument wpływu, jakim jest prawo głosu" - dodaje.
FDP nie ma wątpliwości - jeśli reforma wejdzie w życie, natychmiast dojdzie do rewolucji na niemieckiej scenie politycznej. Za Odrą mieszka obecnie 13 milionów obywateli poniżej 18. roku życia, czyli całkiem liczna potencjalna grupa wyborców (dla porównania: socjaldemokraci w ostatnich wyborach zdobyli 16 milionów głosów). Z dnia na dzień o względy niepełnoletnich i ich rodziców zaczęłyby ubiegać się wszystkie partie. Politycy FDP uważają, że efektem tego będą radykalne zmiany w polityce wewnętrznej. Ubiegający się o władzę politycy przestaną się koncentrować na walce o zachowanie państwa opiekuńczego, które faworyzowało niemieckich emerytów.
Z obawy o ich reakcję już w 2003 roku Bundestag odrzucił niemal identyczny projekt reformy, jaki teraz zgłasza FDP (wówczas promowało go kilkudziesięciu posłów reprezentujących najważniejsze frakcje). Pomysłodawca idei Markus Loening ma nadzieję, że tym razem projekt przetrwa. "Coraz wyraźniej widać zagrożenia, które w pełni ujawnią się za kilka lat" - mówi DZIENNIKOWI Loening. Jak twierdzi FDP, by temu zapobiec, zamierza sięgnąć po nawet tak kontrowersyjne pomysły, jak prawo głosu dla dzieci.