Upojeni, nie tylko atmosferą, klubowicze z lizakami w buzi potulnieją i niczym baranki do zagrody, pomykają cichutko do domów. Nikt już nie myśli o bijatyce czy wybijaniu witryn w sklepach.
Słodkości dostarczyły okoliczne władze.
Upojeni, nie tylko atmosferą, klubowicze z lizakami w buzi potulnieją i niczym baranki do zagrody, pomykają cichutko do domów. Nikt już nie myśli o bijatyce czy wybijaniu witryn w sklepach.
Słodkości dostarczyły okoliczne władze.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję