Nikita Michałkow, aktor i reżyser filmowy m.in. "Spaleni słońcem", "12": Jestem miłośnikiem wielkich niespodzianek – po prostu je uwielbiam. Ale tylko w kinie. Nie daj Bóg, by zdarzały się w polityce. Teraz też nie życzyłbym sobie żadnych gwałtownych zmian i liczę na to, że ich nie będzie. Chociaż może się zdarzyć, że jeśli dorwie się do władzy ktoś nieodpowiedzialny, to pewnego dnia możemy się zbudzić w całkiem innym kraju. To czarny scenariusz, który, mam nadzieję, nigdy się nie ziści. Wystarczy nam już eksperymentów, musimy zacząć normalnie żyć. Trzeba brać najlepsze z tego, co mamy, i najlepsze z tego, co mieliśmy. Właśnie dlatego mam nadzieję, że obecny kurs w polityce będzie kontynuowany.

Reklama

Dla Rosji to dziś najważniejsze. Nasi carowie zostawiali kraj swoim dzieciom. I przed nimi odpowiadali. Także w Ameryce, która właśnie szykuje się do wyborów, realnie niewiele się zmieni, może nawet mniej niż w Rosji. Tam portret byłego prezydenta zamieni się niedługo na portret jego żony. USA nie grozi, że obudzą się po wyborach w innym kraju, z inną flagą i hymnem – po prostu nie ma takiej możliwości. A u nas taka groźba realnie istnieje. Dlatego marzę, żeby w rosyjskiej polityce było bardzo nudno. Żeby nasze przyzwyczajenie do rewolucji zamieniło się w umiłowanie ewolucji.

p

Filip Kirkorow, gwiazdor rosyjskiej estrady, były mąż Ałły Pugaczowej: Swój głos oddam na Miedwiediewa, a wynika to z bardzo prostego rozumowania. Jestem bardzo zadowolony z rządów Władimira Putina. To najlepsze lata mojej kariery, ale nie tylko o to chodzi. W dzisiejszej Rosji czuję się bardzo komfortowo i jeśli mój prezydent mówi, że Miedwiediew to jego następca oraz obiecuje, że będzie kontynuował jego politykę, to zagłosuję właśnie na niego. Chcę żyć w takim państwie, jakim jest dzisiejsza Rosja.

Reklama

Władimira Putina znam osobiście. Nie mogę powiedzieć, że się przyjaźnimy, ale spotykamy się od czasu do czasu. A w ubiegłym roku był na moim koncercie i wytrzymał całe trzy godziny. Co więcej podszedł do mnie wtedy po koncercie i powiedział, że znamy się od wielu lat, jeszcze z Petersburga. "Jak to?" - zapytałem. "W 1994 roku, gdy byłem pomocnikiem mera Sobczaka, organizowałem pana ślub z Ałłą Pugaczową" - odpowiedział. Ja go nie pamiętałem, bo oprócz swojej żony nikogo nie widziałem.

Miałem też okazję poznać Dmitrija Miedwiediewa. Robi na mnie wrażenie bardzo inteligentnego i kulturalnego człowieka. Chcę wierzyć, że będzie dobrym prezydentem.

p

Reklama

Siergiej Kowaliow, obrońca praw człowieka, były rosyjski rzecznik praw człowieka: Pójdę na wybory, chociaż przekształcono je w absolutną farsę. Napisałem o tym ostatnio w liście do Władimira Putina: władze zaadaptowały radziecką ideologię i praktykę polityczną do dzisiejszej rzeczywistości i stworzyły w Rosji taką konstrukcję, która przesądza zwycięstwo w wyborach ich kandydata. Wynik jest znany już od dawna i wybory będą tylko przykrym spektaklem. Niemniej jednak pójdę w niedzielę do lokalu wyborczego. Nie po to, by na kogoś zagłosować, bo nie ma na kogo. Ale zabiorę swoją kartę do głosowania, bo to zmniejszy prawdopodobieństwo, że ktoś dokona fałszerstwa.

Obecne władze stworzyły system oparty na kłamstwie. Całkowicie sztuczny parlament, dekoracyjna konstytucja, sądy działające na zamówienie i władzę, nad którą nie ma żadnej kontroli i która myśli tylko o sobie. Ta władza doprowadziła do tego, że w Rosji, w kraju, gdzie dopiero zaczynała kiełkować demokracja, nie ma już dzisiaj wyborów - jej głównego atrybutu. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji, to ślepy zaułek. Chociaż, jak napisałem w swoim liście, mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się na to sposób. Że pojawią się odważni i uczciwi politycy, którzy zamiast krzykliwej frondy będą potrafili stworzyć zdecydowaną, spokojną i niezłomną opozycję. Tak jak niegdyś w Polsce czy Czechosłowacji.

p

Borys Niemcow, były wicepremier w latach 1997 – 1998, obecnie jeden z liderów opozycji:Nie pójdę na żadne wybory. Nie będę głosował. Dlaczego? Bo wyborów nie ma. To farsa, przedstawienie. Od dawna wiadomo, że wygra Miedwiediew w pierwszej turze. Przepraszam, co ja mówię... Wygra? Nie wygra - on został wyznaczony i tyle. A co dalej? Myślę, że wcześniej czy później dojdzie do konfliktu z Władimirem Putinem. Miedwiediew nie jest człowiekiem, który będzie podnóżkiem obecnego prezydenta Rosji. To nie ten charakter. Poza tym jako prezydent będzie miał przewagę nad Putinem. Taka to już tradycja, że prezydent ma całą władzę, a oprócz tego lud oczekuje od niego, że będzie twardy. Ale Putin to wymagający przeciwnik, poza tym jest szefem układu, który sam stworzył, więc wynik tego starcia jest trudny do przewidzenia.

p

Wiktor Jerofiejew, rosyjski pisarz, autor m.in. "Dobrego Stalina" i "Rosyjskiej piękności": Nie pójdę głosować. To strata czasu. Wybory już się odbyły. Przecież od jakiegoś czasu doskonale wiadomo, kto obejmie urząd po Władimirze Putinie. Po co więc mam łazić na komisje wyborcze, skreślać nazwiska i wrzucać jakieś kartki do urny? Mało mnie to bawi. To, że Miedwiediew zostanie prezydentem w pierwszej turze jest więcej niż pewne.

Najmniejszym złem całej tej sytuacji jest to, że następcą Władimira Putina będzie właśnie Miedwiediew. Osobiście uważam, że obecny pierwszy wicepremier może być dużą szansą dla Rosji. To człowiek dobrze wykształcony i dość liberalny. Przynajmniej takie robi wrażenie. Wydaje mi się, że to właśnie on może skierować Rosję z powrotem na drogę demokracji. Wszystko będzie zależało od tego, na ile będzie miał swobodę działania. Nie czarujmy się – Miedwiediew nie będzie mógł robić, co mu się podoba. Przynajmniej na początku. A druga sprawa to to, czy się zdobędzie na odwagę, by działać samodzielnie.