Minęły dwa tygodnie od kiedy padły pierwsze śmiertelne ofiary demonstracji w Tybecie. Najwyraźniej władze chińskie opanowały już sytuację, skoro zdecydowano się wpuścić do Lhasy grupę piętnastu dyplomatów. Stolicę Tybetu odwiedzili między innymi przedstawiciele ambasad Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Japonii - podaje agencja AFP.

Reklama

Tymczasem na trwającym w Słowenii spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej w Słowenii nikt nie odważył się zaproponować zupełnego bojkotu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. "Jesteśmy zaniepokojeni stanem praw człowieka w Chinach i Tybecie. Liczymy na dialog pomiędzy chińskimi władzami i przedstawicielami Tybetu" - powiedział tylko szef słoweńskiego MSZ Dimitrij Rupel.

Bojkot inauguracji Igrzysk zapowiedzieli dotychczas tylko prezydent Czech Vaclav Klaus, jego odpowiednik w Estonii Toomas Hendrik Ilves i polski premier Donald Tusk. "W czasie Igrzysk będę przewodniczył Unii Europejskiej, więc zanim zdecydujemy o bojkocie, muszę skonsultować się z przedstawicielami państw członkowskich" - powiedział z kolei prezydent Francji Nicolas Sarkozy.