"Gdyby w biurze sejsmologicznym siedzieli profesjonaliści, mogliby przewidzieć trzęsienie parę dni wcześniej, kiedy kilka tysięcy metrów sześciennych wody znikło w ciągu godziny w Hubei. Ale tamtejsze biuro to zlekceważyło" - pisze jeden z internautów. Staw Enshi, z którego zniknęła woda, jest położony 560 km na wschód od epicentrum trzęsienia.
Trzy dni przed tragedią na ulicach Mianzhu, w którym podczas trzęsienia zginęły co najmniej 2 tysiące ludzi, zaroiło się od ropuch. Mieszkańcy obawiali się, że to zwiastun katastrofy, ale urzędnik miejscowego biura leśnictwa uznał inwazję żab za rzecz normalną.
Na kilka godzin przed trzęsieniem, w ogrodzie zoologicznym w Wuhan, ponad 1000 kilometrów na wschód od epicentrum, zebry waliły łbami o ogrodzenie, a słonie jak oszalałe wymachiwały trąbami. W dodatku dwadzieścia lwów i tygrysów, które zwykle w południe śpią, niespokojnie kręciło się po wybiegu. Na pięć minut przed wstrząsami zaczęły krzyczeć pawie.
"W kilku krajach, w tym właśnie Chinach, starano się wykorzystać obserwacje zmian w przyrodzie, głównie zachowania zwierząt, jako wczesny znak ostrzegawczy. Lecz dotąd nie znaleziono sposobu wykorzystania zwierząt do prognozowania trzęsień" - tłumaczy swoich chińskich kolegów brytyjski sejsmolog Roger Musson z instytutu geologicznego British Geological Survey.
Jak to możliwe, że zwierzęta jednak wyczuły nadchodzący kataklizm? "Prawdopodobnie podziemne ruchy skał generują sygnał elektryczny, odbierany przez zwierzęta. Według drugiej teorii, zwierzęta wyczuwają słabe wstrząsy, których ludzie nie zauważają" - odpowiada Musson.