Jest jeszcze wiele miejscowości, całkowicie odciętych od świata - informują chińskie media. To, między innymi, dlatego wciąż nie można policzyć wszystkich ofiar kataklizmu.

Reklama

Pomóc poszkodowanym usiłuje chińska armia. "W najbardziej spustoszonych obszarach żywność zrzucamy potrzebującym na spadochronach. Do akcji ruszył też elitarny stuosobowy oddział spadochroniarzy. Oni będą pomagać tam, gdzie w tej chwili nie można dotrzeć drogą lądową" - mówią wojskowi.

Informacje o trzęsieniu ziemi w prowincji Syczuan nadeszły w poniedziałek około 8.30 rano polskiego czasu. Ziemia zatrzęsła się 100 kilometrów od Chengdu. Amerykańskie centrum geologiczne oceniło siłę trzęsienia ziemi na 7,9 stopnia w skali Richtera. Wystąpiło około 1200 wstrząsów wtórnych o sile sięgającej nawet 6 stopni.

Wstrząs był tak silny, że zakołysały się budynki w Pekinie, Szanghaju, na Tajwanie, a nawet w stolicy Tajlandii, Bangkoku. W akcji ratunkowej bierze udział około 100 tysięcy policjantow i żołnierzy.