Dla nas to tylko liczby. Ale dla dziesiątek tysięcy chińskich rodzin, to niewyobrażalna tragedia. Choć oficjalne statystyki rządowe mówią na razie o dziewiętnastu i pół tysiącach zabitych, chińskie media podnoszą makabryczną poprzeczkę wysoko w górę. Pod gruzami zrównanych z ziemią miast prowincji Syczuan mogło zostać pogrzebanych nawet pięćdziesiąt tysięcy ludzi.

Reklama

Poniedziałkowe wstrząsy o sile 7,9 stopni w skali Richtera bezpośrednio dotknęły aż dziesięciu milionów Chińczyków - przekazuje BBC. W usuwaniu skutków tragedii uczestniczy 50 tysięcy chińskich żołnierzy i lada chwila dołączy do nich kolejnych trzydzieści tysięcy. Właśnie trwa ich mobilizacja.

Spod gruzów cały czas są wydobywani zywi ludzie. Wczoraj ratownicy znaleźli trzyletnią dziewczynkę i ciężarną kobietę, które spędziły kilkadziesiąt godzin pod zwałami betonu. Chiny zapewniły o gotowości przyjęcia międzynarodowej pomocy. Już przyjęto wsparcie z Japonii i Tajwanu.

Pod gruzami szkoły pogrzebanych dziewięćset dzieci

Trwa rozpaczliwa walka o życie maluchów przygnieconych przez zawalony budynek szkoły koło Dujiangyan, około 50 kilometrów od epicentrum. Rodzice dzieci dzień i noc przerzucają gruz w poszukiwaniu pogrzebanych dzieci. Wciąż wierzą, że znajdą jeszcze żywych.