Nie zważając na tysiące ton śmieci na ulicach władze miasta zorganizowały jego mieszkańcom ekologiczną niedzielę. Na kilka godzin zarządziły zakaz ruchu samochodów osobowych.

Wciąż nie wiadomo za to, jak poradzić sobie z rozkładającymi się w upale odpadkami i dymem unoszącym z podpalanych regularnie stosów śmieci na ulicach bajkowego kiedyś Neapolu. Władze miasta uznały jednak, że zatruwanie środowiska z powodu spalin byłoby w tej sytuacji przesadą i postanowiły nie rezygnować z "ekologicznej niedzieli".

Reklama

Tym samym pozbawiono mieszkańców szansy na ucieczkę z miasta choćby na kilka godzin. Neopolitańczycy nie kryją wściekłości i mówią, że to kpina. Tymczasem hotelarze ze łzami w oczach liczą straty - z powodu zalewu śmieci, w ostatnich miesiącach Neapol ominęło szerokim łukiem ponad 600 tysięcy turystów.

Winę za śmieciowy kryzys ponoszą między innymi sami mieszkańcy, którzy nie chcieli zgodzić się na budowę spalarni. Tony odpadków zalały ulice, bo przepełnione wysypiska nie mogły przyjąć już więcej śmieci.

Reklama