W miejscowej kawiarni organizuje "Czwartki dla młodych" - spotkania, gdzie prominentni członkowie prezydenckiej partii UMP odpowiadają na pytania wyborców.

Polityczna biografia młodego Sarkozy’ego do złudzenia przypomina początki kariery jego ojca. Gdy Nicolas zaczynał drogę na szczyt, miał zaledwie 22 lata. Został wtedy merem Neuilly i piastował ten urząd przez następne 20 lat. Dziś Jean idzie w jego ślady. I choć mówi się, że nazwisko Sarkozy wystarczy, by wygrać wybory w tym okręgu, Nicolas nie miesza się do działalności syna, pozostawiając mu wolną rękę. Zapytany o ojcowskie rady Jean przyznaje tylko: "Mówi, że muszę być sobą i brać pełną odpowiedzialność za to, co robię". Sam odziedziczył jednak charyzmę i elokwencję. Do tego obdarzony jest urodą gwiazdy filmowej i hollywoodzkim uśmiechem, więc z dnia na dzień cieszy się coraz większym zainteresowaniem mediów. "Chodzi mi o to, by pokazać młodym ludziom, że mogą zaangażować się w politykę. Złości mnie, że kiedy się mówi, że młodzi zwykle mają lewicowe poglądy. Przecież można mieć też inne przekonania" - tłumaczy Jean.

Reklama

Trudno też zarzucić mu brak charakteru. Po raz pierwszy dał o sobie znać w czasie marcowych wyborów lokalnych, kiedy Nicolas Sarkozy chciał umieścić na pierwszym miejscu listy wyborczej w Neuilly swojego rzecznika prasowego Davida Martignona. Widząc, że może to osłabić pozycję UMP, Jean zmusił kandydata do rezygnacji.

Teraz znów wziął się za naprawę politycznych błędów ojca. W zeszłym tygodniu przez kraj po raz kolejny przetoczyła się fala strajków - niezadowoleni Francuzi protestowali przeciwko cięciom budżetowym planowanym przez prezydenta. Organizowane przez Jeana "Czwartki dla młodych" mają być okazją do przedyskutowania reform i przekonania wyborców, że kontrowersyjne decyzje prezydenta są konieczne.

Reklama