Według rozmówców Reutera podczas piątkowego spotkania szefa Pentagonu Marka Espera i dowódców marynarki wojennej USA ci ostatni zarekomendowali, by przywrócić stanowisko kapitanowi Brettowi Crozierowi. Rekomendację US Navy musi zaaprobować Esper - podaje Reuters.
Kapitan został zwolniony ze stanowiska za apel do władz USA o pomoc po wykryciu na okręcie ponad 100 przypadków koronawirusa. Crozier ostrzegł w liście, który wyciekł do mediów, że marynarze będą umierać na Covid-19, jeśli nie otrzymają pomocy.
Portal wojskowej gazety "Stars & Stripes" zamieścił tuż po zwolnieniu Croziera nagrania załogi USS Theodore Roosevelt, która urządziła zwolnionemu dowódcy huczną pożegnalną owację. Marynarze skandowali imię kapitana i nazywali go najlepszym dowódcą, jakiego kiedykolwiek mieli.
Po interwencji Croziera 1000 członków załogi USS Theodore Roosevelt ewakuowano na wyspę Guam.
W liście, który zacytował dziennik "San Francisco Chronicle", Crozier ostrzegał swoich przełożonych, że sytuacja wymyka się spod kontroli.
W przypadku wojny - zapewnił kapitan - lotniskowiec pozostałby operacyjny. Wojny jednak nie ma, więc "marynarze nie powinni umierać" - podkreślił.
W połowie kwietnia zakażony koronawirusem marynarz z USS Theodore Roosevelt zmarł z powodu powikłań Covid-19 w szpitalu na wyspie Guam.
USS Theodore Roosevelt jest aktualnie w porcie na Guam; wirus najprawdopodobniej dostał się na pokład, gdy okręt był w Wietnamie, w pierwszej połowie marca. Załoga okrętu liczy ok. 4,8 tys. osób.
Lotniskowiec jest doskonałym miejscem na transmisję wirusa, bo załoga dzieli ze sobą ciasne kajuty i codziennie korzysta z tych samych stołówek, łazienek i stanowisk pracy. Dowództwo nie jest w stanie odizolować wszystkich przypadków, a zatem wirus rozprzestrzenia się w szybszym tempie niż na lądzie.