Adwokaci Netanjahu, którego przybycie do sądu transmitowała na żywo izraelska telewizja, zażądali kilku miesięcy na przestudiowanie materiałów zebranych przez oskarżycieli.

Reklama

Prokuratorzy domagają się natomiast szybkiego przesłuchania świadków w tej sprawie. Sąd oznajmił, że analizuje wnioski obu stron i zapowiedział odłożenie procesu, nie podając terminu kolejnej rozprawy.

Sam Netanjahu oznajmił wcześniej, że proces jest "próbą obalenia silnego prawicowego przywódcy".

Proces rozpoczął się tydzień po zaprzysiężeniu Netanjahu po raz piąty na stanowisku szefa rządu.

Niedzielna rozprawa polegała na odczytaniu aktu oskarżenia i potwierdzeniu przez Netanjahu zrozumienia zarzutów, co jest wymogiem izraelskiego prawa. Na następnej rozprawie rozpocznie się przedstawienie przez prokuraturę dowodów i 333 świadków prokuratury.

Natanjahu jest pierwszym izraelskim premierem postawionym w stan oskarżenia podczas pełnienia urzędu. Grozi mu do 10 lat więzienia, jeśli zostanie skazany za korupcję, i do trzech lat za defraudację i nadużycie zaufania. W Izraelu wyrok skazujący dla tak wysokiego rangą polityka nie jest nieprawdopodobny, zważywszy, że w 2015 r. poprzedni premier Ehud Olmert trafił do więzienia za korupcję, a w 2011 r. były prezydent Mosze Kacaw rozpoczął odsiadywać karę m.in. za gwałty.

Istnieje możliwość zakończenia procesu ugodą, chociaż na razie prawicowy premier i jego otoczenie odrzucają to rozwiązanie. Jednak biorąc pod uwagę, że 90 proc. spraw w Izraelu kończy się wyrokiem skazującym, nie można wykluczyć, że strony dojdą do porozumienia, którego celem może być usunięcie z aktu oskarżenia zarzutu korupcji.