Gdyby tak zrobił, to wierzę, że Białorusini pozwoliliby mu odejść - powiedziała w opublikowanym w czwartek wywiadzie Cichanouska, podkreślając, że naród białoruski nie pragnie zemsty.
Wskazała, że choć Białorusini wiedzą o przestępstwach dokonanych przez reżim w Mińsku, ale zaznaczyła, że w pierwszej kolejności będą one musiały zostać zbadane przez niezależne sądy.
Nieformalna liderka białoruskiej opozycji zapowiedziała, że nosi się z zamiarem powrotu z Litwy na “wolną Białoruś”, aby wziąć udział w demokratycznych zmianach w swym kraju. Nie wskazała jednak kiedy miałoby to nastąpić, podkreślając, że decyzja w tej sprawie “należy do Łukaszenki”.
Wrócę, kiedy nastąpi dialog z obecną władzą w sprawie transformacji; kiedy okaże się (…), że jest szansa na ponowne wybory prezydenckie przejrzyste, sprawiedliwe i wolne. Mam nadzieję, że do tego czasu kraj stanie się wystarczająco bezpieczny, aby tam wrócić - dodała.
Cichanouska powiedziała, że zastosowane wobec manifestantów represje doprowadziły do jeszcze większego oporu w społeczeństwie, a “Łukaszenka stał się wrogiem publicznym”. - On się boi i nie wie co robić. Zrozumiał, że ludzie go nie chcą - oceniła opozycjonistka.
Według Cichanouskiej opozycja białoruska nie pójdzie śladem ukraińskiej, która w sposób siłowy obaliła reżim Wiktora Janukowycza w 2014 roku. Wyraziła nadzieję, że nie dojdzie do wojny domowej na Białorusi, a inne kraje nie będą ingerować w proces demokratyzacji tego państwa.
Nie jesteśmy ani prorosyjscy, ani proeuropejscy. (…) Wiem, że również w Rosji są ludzie, którzy popierają naszą walkę o prawa - podsumowała Cichanouska, zaznaczając, że białoruska opozycja nie chce pogorszenia relacji z Rosją.