"Polska staje się w ten sposób celem ataku. Takie cele niszczy się w pierwszej kolejności" - powiedział o tarczy generał Nogowicyn. Wcześniej amerykańskie instalacje pojawiły się w kontekście wojny Gruzji. Najpierw Moskwa oskarżyła USA o sprowokowanie wojny w Gruzji, a teraz znowu wypomina im sprawę tarczy antyrakietowej. Moskwa obawia się rozmieszczenia jej w Polsce. Jest przekonana, że Ameryce zależy na konflikcie w Europie, osłabieniu Rosji i wzmocnieniu pozycji Stanów.

Reklama

W takim konflikcie celem na "100 procent" będzie Polska. "Godząc się na takie instalacje, Polska staje się celem ataku. To pewne na 100 procent" - powiedział zastępca szefa sztabu generalnego. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zgadza się ze swoimi wojskowymi. "Celem tego posunięcia jest Federacja Rosyjska" - oznajmił, komentując podpisanie wstępnej polsko-amerykańskiej umowy dotyczącej budowy tarczy.

Wcześniej analityk i strateg Kremla Gleb Pawłowski oskarżył USA o wywołanie konfliktu w Gruzji. Republikanie z amerykańskiego rządu mieli podpuścić gruzińskie władze do zaatakowania Osetii i Rosji, bo zależy im na zwycięstwie Republikanina Johna McCaina w nadchodzących wyborach prezydenckich.

I rzeczywiście. McCain zbił kilka punków na wypowiedziach dotyczących wojny. Dał się poznać jako człowiek, który nie raz bywał w podobnych opałach - ostatecznie jest weteranem wojny wietnamskiej. Natomiast kandydat Demokratów, Barack Obama, z początku nie bardzo wiedział, jak komentować sprawę Gruzji. Poza tym na wojnie w Europie Ameryka mogłaby zyskać. Zarobić na handlu ropą i oczywiście bronią.

Teraz Rosjanie powrócili do znanego już wątku. "Fakt, że porozumienie podpisano w okresie bardzo trudnego kryzysu w stosunkach między Rosją i Stanami Zjednoczonymi - związanego z sytuacją w Gruzji - pokazuje, że tarcza antyrakietowa nie jest skierowana przeciwko Iranowi, tylko przeciwko strategicznemu potencjałowi Rosji" - powiedział rosyjski wysłannik przy NATO Dmitrij Rogozin. Zgodził się z nim Miedwiediew. "Jest to smutne dla Europy. Nie wnosi niezbędnego spokoju" - dodał.

"Uważam, że USA grają nieostrożnie w tej sytuacji. Zamiast wziąć pełną moralną i polityczna odpowiedzialność w walce przeciw prawdziwym agresorom i czystkom etnicznym, słyszymy całą masę nieprzyjemnych słów i gróźb. To oczywiście nie wzmacnia naszej relacji" - dodał Rogozin.