Jak oceniać efekty szczytu? Prezydent Lech Kaczyński, który mocno zaangażował się w obronę Gruzji, uznał: "To kompromis na ocenę dobrą, może dobrą z minusem". Zgodny z tym był premier Donald Tusk: "To umiarkowany sukces, ale uzyskaliśmy jednolitą, rozsądną i stanowczą konkluzję, z której coś wynika".

Reklama

>> Zobacz także: UE tylko grozi Rosji palcem

>>> Zobacz także: Polacy chcą sankcji dla Rosji

>>> Zobacz dyskusję na Forum: To Gruzini rozpętali wojnę?

Francuzi, którzy przewodzą obecnie Unii, chcieli poprzestać na ostrej retoryce. Mieli nadzieję, że obejdzie się bez żadnych natychmiastowych restrykcji. Do tego też zmierzali Włosi, Niemcy, Grecy i Hiszpanie. Jednak po trzech godzinach rokowań weto postawiła Wielka Brytania. To na jej wniosek postanowiono, że rokowania nad umową o partnerstwie między Unią a Rosją zostaną zawieszone do czasu, gdy Kreml wycofa swoje wojska na pozycje zajmowane przed 7 sierpnia. "Chcemy dobrych stosunków z Rosją, ale po tym, co się wydarzyło w ostatnich tygodniach, nie możemy udawać, że wszystko będzie nadal bez zmian" - oświadczył brytyjski premier.

Reklama

Sam Brown zapewne nie przeforsowałby sankcji wobec Rosji, ale jeszcze przed rozpoczęciem szczytu premier Tusk uzgodnił z przywódcami Rumunii, Bułgarii, Czech, Słowacji, Finlandii, Słowenii i krajów bałtyckich, w jaki sposób domagać się stanowczej reakcji Brukseli. A w kluczowym momencie rokowań prezydent Kaczyński w emocjonalnym wystąpieniu oskarżył Rosję o "przeprowadzenie długo przygotowywanej agresji".

Co będzie dalej? Zgodnie z ustaleniami już 8 września do Moskwy i Tbilisi leci prezydent Sarkozy. Będzie starał się przekonać Rosję do wypełnienia unijnego planu pokojowego i wycofania wojsk z Gruzji. Jeśli i tym razem Kreml złamie słowo, podczas następnego szczytu w połowie października przywódcy UE mają podjąć "dalsze kroki". Jakie? Czy zdecydują się na sankcje? Na razie tego nie wiadomo.

Reklama

Front państw przeciwnych zaostrzeniu kursu wobec Moskwy pozostaje silny. "Można za wszelką cenę izolować Rosję, upokarzać ją. Ale to nie będzie droga, jaką wybrała Francja, jaką wybrała Europa" - przekonywał wczoraj francuski premier Francois Fillon. "Z Rosją trzeba mówić twardo, ale nie można obcinać z nią więzi" - wtórowała mu kanclerz Angela Merkel. Kraje Unii, które sprowadzają 45 proc. swojego gazu i 30 proc. ropy z Moskwy, obawiają się, że otwarty konflikt z Rosją może wpędzić zachodnią Europę w poważne kłopoty.

Wyciągając z tego wnioski, przywódcy UE zapowiedzieli wczoraj, że zdwoją wysiłki na rzecz zapewnienia Europie bezpiecznych dostaw energii.

A na co może liczyć sama Gruzja? Unia obiecała ułatwienia wizowe i w przyszłości strefę wolnego handlu. Bruksela chce też pomóc gruzińskim władzom w odbudowie kraju, tak aby nie popadły w zależność od Moskwy. Przyspieszeniu ma ulec forsowany przez Polskę plan Partnerstwa Wschodniego. Jednak naszej delegacji nie udało się przekonać przywódców Unii do zatwierdzenia europejskiej perspektywy dla Ukrainy. "Staramy się znaleźć pośrednią drogę między obojętnością a członkostwem" - przyznał z rozbrajającą szczerością prezydent Nicolas Sarkozy.