Dziennik "Le Figaro", opisując nastroje społeczne i sytuację pedagogów po bestialskim zamordowaniu przez młodego islamistę z Czeczenii nauczyciela Samuela Paty’ego, stwierdza w komentarzu redakcyjnym, że "szkoła miała być sanktuarium laicyzmu, a stała się koniem trojańskim radykalizmu".
Nauczycielka historii i geografii Anne z podparyskiego departamentu Essonne opowiada, że pamięta minutę ciszy zarządzoną po zamachach terrorystycznych w USA z 11 września 2001 roku. Niektórzy uczniowie bili brawo, a dyrektorowi trudno było zaprowadzić porządek – wspomina. Na ścianach w szkole namalowano napisy popierające ataki terrorystyczne.
Mogę być nazwana tchórzem, bo nigdy nie pokazałam karykatur Mahometa z obawy, że urażę niektórych uczniów – opowiada Anne dziennikowi "Le Figaro". Nauczycielka dodaje, że muzułmańscy uczniowie nie są w stanie zrozumieć, czym jest wolność, biorąc pod uwagę "pranie mózgu", które przechodzą w domu.
Wielu nauczycieli jest zszokowanych i oburzonych brutalnym zamordowaniem Paty'ego, któremu zamachowiec 16 października przed szkołą odciął głowę.
Niektórzy pedagodzy uważają, że to do czego doszło w podparyskim Conflans-Sainte-Honorine było nieuchronne. "To musiało się stać", "to było nieuniknione", "myślałem, że to nastąpi jeszcze wcześniej" - mówią nauczyciele.
Kiedy widzisz małego Osamę przychodzącego do twojej szóstej klasy, to wiesz, z jaką muzułmańską rodziną masz do czynienia, z ludźmi zradykalizowanymi - mówi cytowana przez dziennik Lise, nauczycielka literatury z podparyskiej miejscowości Les Ulis.
Jak opowiada, od 10 lat dokonuje autocenzury wszystkiego, co dotyczy Biblii i Koranu nawet, jeśli jest to w programie. "Nie chcę już wyjaśniać, że będziemy omawiać taki to, a taki tekst religijny z literackiego punktu widzenia. Trzy kwadranse paplaniny nie mogą zmienić ich mentalności" - podsumowuje. "Nie mam ochoty umierać jako męczennica laickości, gdy instytucja szkoły nie jest w stanie nas chronić" - kwituje.
Nauczyciele regularnie są świadkami ataków na sekularyzm we francuskiej szkole. Zdaniem pedagogów media nie informują o tym wystarczająco dużo – wskazuje "Le Figaro".
Virginie, nauczycielka hiszpańskiego w szkole średniej niedaleko Aix-en-Provence na południu Francji, obwinia o obecną sytuację "stare pokolenie lewicowych nauczycieli, którzy milczą, ponieważ nie chcą być traktowani jak rasiści". Jestem córką imigranckiego murarza. Mój brat jest prawnikiem, a ja jestem nauczycielką. To właśnie mówię moim żałosnym i sprzeciwiającym się wartościom wyznawanym we Francji uczniom - tłumaczy Virginie.
Nauczycielka skarży się, że podczas lekcji hiszpańskiego słyszy od swoich uczniów, że "Arabowie podbili Hiszpanię na siedem wieków i robią to samo z Francją". Inni uczniowie twierdzą, że "ludzie prehistoryczni nigdy nie istnieli".
Słyszymy zniewagi pod adresem homoseksualistów oraz twierdzenia, że "wszyscy muszą zostać straceni" - wskazuje nauczycielka, podkreślając jednocześnie, że po każdym takim incydencie dyrektor wspiera kadrę i wzywa do szkoły rodziców. Nauczycielka tłumaczy, że rodzice uczniów ze słabymi ocenami posuwają się do gróźb pod jej adresem.
Cytowana przez "Le Figaro" wykładowczyni na studiach prawniczych opowiada z kolei o swoich studentkach, zarzucających jej niemoralność. Nie jest pani muzułmanką, proszę pani. Psuje nas pani - mówią do niej wyznawczynie Allaha. Wiele pieniędzy przeznaczamy na przedmieścia, ale widzimy, że w całym kraju istnieje radykalizm – zauważa wykładowczyni. I zastanawia się, co robić po trwających obecnie we Francji feriach. Minuta ciszy? Rekonstrukcja programów (nauczania)? Przemówienie ministra? (...) Wszystko to zostanie zapomniane za dwa tygodnie – podkreśla.
Pierwsza dama Francji Brigitte Macron, która sama pracowała w szkole jako nauczycielka, w artykule opublikowanym w dzienniku "Le Parisien" apeluje o szacunek i wsparcie dla zawodu nauczyciela. Żona prezydenta Emmanuela Macrona napisała w apelu: "Wszyscy jesteśmy profesorami".