"Waszyngton i Londyn za bardzo uwierzyły w zbawczą moc mechanizmów wolnego rynku. Ostrzegaliśmy, że to może się źle skończyć" - krytykowała w weekend liberalny model kapitalizmu Merkel. "Pozostawiliście finansistom zbyt duży margines swobody" - dodawała. Jej zdaniem należy zerwać z liberalną doktryną niewidzialnej ręki rynku i jak najszybciej wprowadzić międzynarodowy nadzór nad światowym systemem finansowym. Według analityków wydarzenia ostatnich tygodni utwierdzają tylko europejskich polityków w przekonaniu, iż model kapitalizmu dominujący na Starym Kontynencie lepiej sprawdza się w czasach kryzysów niż liberalna odmiana działająca w krajach anglosaskich.

Na wiecu OeVP, partii zaprzyjaźnionej z CDU, kanclerz Niemiec nieprzypadkowo biła w rządy USA i Wielkiej Brytanii. Niemcy bowiem ostrzegały Waszyngton i Londyn przed skutkami samowolki panującej na rynku inwestycyjnym. Jeszcze na zeszłorocznym berlińskim szczycie najbogatszych państw świata zrzeszonych w grupie G7 proponowały silniejszą kontrolę rynku tzw. funduszy hedgingowych, sektora inwestycyjnego związanego z najwyższym ryzykiem. Wówczas broniąc wolności rynku, przeciw zaostrzaniu regulacji ostro zaprotestowali Brytyjczycy i Amerykanie. Ostatnie wydarzenia za oceanem potwierdziły jednak przewidywania Niemców.

"Potrzebujemy więcej przejrzystości, potrzebujemy lepszych standardów dla agencji oceniających zdolność kredytową" - mówiła w Linzu Angela Merkel. "Oprócz regulacji na poziomie państwowym, trzeba także więcej międzynarodowych porozumień przeciw nieodpowiedzialnej spekulacji finansowej" - komentowała.

Deklaracja Merkel jest zaskakująca, bowiem ostatnio CDU, mimo iż przez lata jednym z jej sztandarowych haseł był tzw. kapitalizm społeczny, unikała tak jednoznacznych ataków na liberalny kapitalizm. "W ciągu ostatnich trzech lat chadecy powstrzymywali się od tak odważnych deklaracji, pozostawiając krytykę liberalizmu koalicjantom z SPD. Ta nagła zmiana może być związana z kryzysem w niemieckim przemyśle" - mówi DZIENNIKOWI Waltraud Schelkle, ekonomistka z London School of Economics. Mimo to analitycy pozytywnie oceniają propozycje niemieckiej kanclerz. "Potrzeba wprowadzenia tego, o czym mówi Merkel, jest oczywista, myślę, że powinna ona nawet pójść dalej i zaapelować o powołanie państwowych agencji oceniających zdolność kredytową" - mówi DZIENNIKOWI Schelkle. "Jednak trochę niefortunne jest, gdy kanclerz Niemiec mówi o potrzebie przejrzystości w bankowości, kiedy to właśnie jej rząd broni do upadłego przywilejów lokalnych banków krajowych, zamieszanych w większość ostatnich afer bankowych w Niemczech" - podsumowuje.