Część sprzeciwów polityków Republikańskich nie została uznana przez wiceprezydenta USA, Mike'a Pence'a ze względu na błędy formalne. Inne zostały odrzucone przeważającą większością głosów przez Senat i Izbę Reprezentantów. Mike Pence, jako przewodniczący Senatu oficjalnie uznał więc, że Joe Biden zdobył 306 głosów i został prezydentem USA. Ceremonia zaprzysiężenia odbędzie się 20 stycznia. Pence zadziałał więc tak, jak obiecywał we wczorajszym piśmie, w którym napisał, że nie zachowa się tak, jak chce prezydent Donald Trump i nie wpłynie na wynik wyborów.

Reklama

Oświadczenie Donalda Trumpa

Specjalne oświadczenie po decyzji Kongresu wydał prezydent Donald Trump. "Mimo, że nie zgadzam się z wynikiem wyborów, 20 stycznia dojdzie do prawidłowego przekazania władzy" - napisał, jak podaje CNN, prezydent USA. "Zawsze mówiłem, że będziemy walczyć, by liczyć jedynie legalne głosy. Choć to, so się stało oznacza koniec najlepszej pierwszej kadencji w historii prezydentury USA, to tylko początek naszej wojny, by >uczynić znów Amerykę wielką<" - dodał.

Zamieszki w USA

W środę po południu, czasu lokalnego, zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa wtargnęli do Izby Reprezentantów i Senatu, powodując przerwanie obrad Kongresu, który zebrał się, aby ostatecznie zatwierdzić wyniki wyborów prezydenckich z 3 listopada 2020 roku, wygranych przez Demokratę Joe Bidena. Doszło do starć protestujących z policją. Interweniowała Gwardia Narodowa. Burmistrz Waszyngtonu ogłosiła, że stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta Joe Bidena.