- (Biden - PAP) będzie niósł przesłanie ponownego zjednoczenia niezwykle podzielonego narodu, a świat będzie patrzył, jak USA wracają w stronę światła. To, co stanie się dziś, będzie pokazem odporności amerykańskiej. Pokaże, że po czterech długich latach Europa ma przyjaciela w Białym Domu – powiedziała szefowa KE.
Przełomowy moment
Jak dodała, ważne jest też, że pierwszy raz w historii wiceprezydentem USA zostanie kobieta – Kamala Harris. - To jest moment, na który czekaliśmy od dawna. Jesteśmy gotowi rozpocząć na nowo relacje z naszym najstarszym i najbardziej zaufanym partnerem – dodała.
Wyraziła zadowolenie z tego, że nowy rząd amerykański zamierza powrócić do paryskiego porozumienia klimatycznego. - To będzie mocny akcent na początku naszej współpracy - wskazała.
"Europejczycy muszą wziąć swój los we własne ręce"
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel podczas środowej debaty w Parlamencie Europejskim z okazji zaplanowanego na ten dzień zaprzysiężenia nowego prezydenta USA Joe Bidena oznajmił, że Europejczycy powinni wziąć swój los we własne ręce.
- Dziś mówimy o czymś więcej, niż tylko o przekazaniu władzy. Chodzi o odnowienie naszych stosunków transatlantyckich, które bardzo ucierpiały w ciągu ostatnich lat. W tych latach świat stawał się coraz bardziej złożony, mniej stabilny, mniej przewidywalny. To oznacza, że bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy jako Europejczycy wziąć swój los we własne ręce, aby bronić interesów i promować swoje wartości - powiedział Michel.
Zaznaczył, że partnerstwo UE ze Stanami Zjednoczonymi jest strategiczne, i zapowiedział wspólną budowę zasad porządku międzynarodowego. Wśród priorytetów w relacjach transatlantyckich wymienił wzmocnienie współpracy międzynarodowej, walkę z Covid-19 i zmianami klimatycznymi, odbudowanie gospodarek oraz wspólne działanie na rzecz bezpieczeństwa i pokoju.
Potrzeba ochrony demokracji
- To nie będzie łatwe, ale wspólnie podołamy wyzwaniom. Są rzeczy, które nas dzielą. One nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. (...) Na pewno nie będziemy czekać na podejmowanie pewnych własnych decyzji. To, co nas jednoczy, jest jednak znacznie większe niż to, co nas dzieli - przekonywał przewodniczący Rady.
Odniósł się też do wydarzeń z 6 stycznia, kiedy w Waszyngtonie doszło do rozruchów i wdarcia się demonstrantów do Kongresu.
- Wydarzenia z 6 stycznia pokazały jasno, że mamy jedno wspólne wyzwanie - potrzebę ochrony demokracji. 6 stycznia był lekcją dla nas wszystkich, że (...) nawet w naszej dobrze funkcjonującej demokracji musimy cały czas walczyć o zachowanie praworządności. (...) Musimy pozostać czujni. To dotyczy zarówno Europy, jak i USA - podkreślił Michel.