Tom Moore stał się w Wielkiej Brytanii symbolem nadziei w walce z koronawirusem. W zeszłym roku, krótko przed setnymi urodzinami poruszający się przy pomocy chodzika na kółkach weteran ogłosił w internecie wyzwanie połączone ze zbiórką charytatywną - zapowiedział, że pokona sto okrążeń wokół domu, licząc, że zbierze dla publicznej służby zdrowia tysiąc funtów. Nieoczekiwanie jego akcja zyskała ogromny rozgłos i zebrał prawie 33 mln, a on sam stał się bohaterem narodowym i latem otrzymał z rąk królowej tytuł szlachecki.

Reklama

Jednak pod koniec stycznia Tom Moore, który z powodu infekcji nie zdążył się zaszczepić przeciw Covid-19, sam zachorował i 2 lutego zmarł.

Ceremonia pogrzebowa

Z powodu obowiązujących nadal restrykcji epidemicznych ceremonia pogrzebowa w Marston Moretaine, małej miejscowości w hrabstwie Bedfordshire, w której Tom Moore mieszkał przez ostatnie lata, miała prywatny charakter - w krematorium obecne były tylko dwie córki zmarłego wraz z mężami oraz czworo jego wnuków. Tym niemniej ceremonia odbyła się z wojskowymi honorami - owiniętą w brytyjską flagę trumnę niosło sześciu żołnierzy z Yorkshire Regiment, jednostki, z którą Moore był związany, wystrzelono na jego cześć salut z broni, zaś nad Marston Moretaine przeleciał zabytkowy wojskowy samolot C-47 Dakota. W południe w miejscowym kościele, a także w innych w całym kraju dzwony wybiły sto razy.

Reklama

Hannah Ingram-Moore nazwała podczas uroczystości swojego ojca "latarnią światła i nadziei dla świata", a jego druga córka Lucy Teixeira powiedziała: "Tatusiu, jestem z ciebie taka dumna. Odchodzisz, ale twoje przesłanie i twój duch żyje dalej. Zawsze mówiłeś nam, by dążyć do celu, tak bardzo, jak tylko można i właśnie to robiłeś w zeszłym roku".

Reklama

Podczas uroczystości odegrano m.in. utwór "You'll Never Walk Alone", którego nową wersję Tom Moore nagrał w zeszłym roku wraz piosenkarzem Michaelem Ballem i chórem (dodarła ona na szczyt brytyjskiej listy przebojów), pochodzący z czasów II wojny światowej utwór "White Cliffs of Dover" zmarłej w zeszłym roku w wieku 103 lat piosenkarki Very Lynn, a na koniec - zgodnie z życzeniem Moore'a - "My Way" Franka Sinatry.

Jak zapowiedziała jego rodzina, gdy sytuacja epidemiczna na to pozwoli, prochy Moore'a zostaną przeniesione do Yorkshire, skąd pochodził.