Kolorowa rewolucja nie mogła się udać, dlatego podjęto próbę buntu według zasady blitzkriegu, opierając się na określonych siłach wewnętrznych – powiedział Łukaszenka, odnosząc się do wydarzeń z ubiegłego roku. Utrzymaliśmy swój kraj. Na razie – dodał.
Masowe protesty na Białorusi
Po wyborach prezydenckich, które oficjalnie wygrał Łukaszenka, na Białorusi wybuchły masowe protesty przeciwko ich sfałszowaniu.
Według Łukaszenki rok 2021 będzie miał kluczowe znaczenie. My nie wiemy dokładnie, czego oni (wrogie siły zewnętrzne – PAP) chcą i co zrobią. Wiemy na pewno, że nie odstąpią (…). Musimy to wytrzymać za wszelką cenę i 2021 rok będzie decydujący – powiedział białoruski lider.
Łukaszenka po raz kolejny podkreślił, że w świetle tych wydarzeń "pomoc Federacji Rosyjskiej miała ogromne znaczenie”. Stanowisko Rosji to nie pomoc obecnym władzom, a wsparcie bratniego państwa i białoruskiego społeczeństwa – przekonywał.
W okresie największych masowych protestów w sierpniu prezydent Rosji Władimir Putin zadeklarował, że w razie potrzeby na Białoruś zostaną wysłane rosyjskie struktury siłowe.
W trwającym już ponad półtorej godziny wystąpieniu Łukaszenka poruszył kwestie dotyczące gospodarki, polityki wewnętrznej i zagranicznej. M.in. podkreślał ważną rolę Rosji jako „strategicznego partnera” i gotowość Białorusi do dalszej integracji w ramach kierowanych przez Moskwę struktur integracyjnych. Zaznaczył jednak, że w ramach państwa związkowego nie ma mowy o "utworzeniu żadnych nadnarodowych struktur”.
Według Łukaszenki Białoruś jest "wzgórzem” o strategicznym znaczeniu w geopolitycznej rozgrywce. Zachód i NATO przybliżają się do granic Białorusi, umieszczają coraz więcej wojsk w Polsce i krajach bałtyckich.
Łukaszenka o geopolitycznych rozgrywkach
Dywagując na temat geopolitycznych rozgrywek, Łukaszenka emocjonalnie wspominał "powieszonego” obalonego prezydenta Iraku Saddama Husajna i zabitego przez rebeliantów przywódcy Libii Muammara Kaddafiego, który jego zdaniem dążył do uszczęśliwienia swoich rodaków.
Mówił również, że po wydarzeniach na Kapitolu w USA i protestach w Polsce, a także po tym, jak w państwach zachodniej Europy zamknięto ludzi na przymusowej kwarantannie, Zachód "nie ma moralnego prawa”, by pouczać Białoruś.
Jednocześnie, tradycyjnie już, Łukaszenka zapewniał, że polityka zagraniczna jego kraju powinna być wielokierunkowa – Białoruś powinna współpracować z krajami UE, Zachodem, Chinami.
W Mińsku rozpoczęły się w czwartek dwudniowe obrady VI Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego, organizowanego przez władze jako „narodowy wiec”, który ma mieć decydującą znaczenie dla przyszłości kraju. Uczestniczy w nim 2700 osób, jednak nie ma wśród nich przedstawicieli realnej opozycji ani zwolenników protestów.
W przededniu Zjazdu władze opublikowały wyniki "wielkiego sondażu", z którego ma m.in. wynikać, że zaufanie do Łukaszenki deklaruje 66,5 proc. badanych.
Media informują, że w czasie zjazdu na ulice Mińska wyjechały milicyjne ciężarówki. Wcześniej władze zapewniały, że "nie dopuszczą do demonstracji”.
Radio Swaboda zwróciło natomiast uwagę, że wśród zebranych na Zjeździe delegatów tylko pojedyncze osoby nosiły maseczki.