Nic dziwnego, że rodzice zdecydowali się zabrać synka do klubu Westfield Sportsman's, gdzie odbywały się targi broni. W końcu takie zabawy lubi każdy chłopiec. Dodatkowo organizatorzy zachwalali targi jako "legalną i zabawną" rozrywkę, w czasie której można "strzelać do pojazdów, dyń i innych celów". Zapewniali przy tym najwyższe standardy bezpieczeństwa. Jak widać, przeliczyli się.

Choć chłopiec strzelał pod opieką licencjonowanego instruktora, nagle stracił panowanie nad bronią i postrzelił się w głowę. Nie pomogła natychmiastowa pomoc lekarzy. Dziecko zmarło po przewiezieniu do szpitala.

Policja zakwalifikowała tragedię jako przypadkowe postrzelenie. Jednak wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia. Ani organizatorzy targów, ani zarząd klubu nie chcieli skomentować tragedii.



Reklama