- Pozostajemy organizacją mającą politykę otwartych drzwi. Jasno wskazałem Kremlowi, że to kraje same wybierają NATO. NATO nie polega na tym, by wybierać kraje - powiedział Wallace w Brukseli, gdzie bierze udział w spotkaniu ministrów obrony Sojuszu.

Reklama

Podkreślił, że NATO miało rację, reagując na skoncentrowanie przez Rosję na granicy z Ukrainą 150 tys. żołnierzy, a Wielka Brytania będzie oceniać Rosję po jej działaniach, a nie deklaracjach. W środę władze w Moskwie twierdziły, że część rosyjskich oddziałów uczestniczących w ćwiczeniach wraca już do baz, ale zachodnie dane wywiadowcze wskazują na coś innego.

"Trzymamy ich za słowo, ale będziemy oceniać po działaniach"

- Widzieliśmy zwiększenie liczby wojsk w ciągu ostatnich 48 godzin o 7000. Widzieliśmy most zbudowany z Białorusi na Ukrainę lub w jej pobliżu. Trzymamy ich za słowo, ale będziemy oceniać Rosję po jej czynach, a w tej chwili kontynuowane jest gromadzenie wojsk - powiedział Wallace w stacji Sky News.

Zapytany, czy Wielka Brytania, przenosząc kolejne oddziały wojskowe i sprzęt do Estonii, nie antagonizuje bardziej Moskwy, Wallace odparł: - Wcale nie. Tym, co próbujemy powiedzieć Rosji, jest to, że to masowe rozmieszczenie - prawie 60 proc. rosyjskich lądowych sił bojowych jest na granicy suwerennego kraju - przyniesie jej odwrotny efekt.

- W 2014 roku, kiedy nielegalnie najechała na Ukrainę i Krym, skończyło się to większą ilością wojsk na jej granicach, większymi wydatkami na obronę w całym NATO. Tak właśnie będzie się działo. To jest strategiczny błąd, który (Władimir) Putin potencjalnie ma zamiar popełnić, jeśli dokona inwazji - podkreślił brytyjski minister obrony.