- Byłem przy porodzie, płakałem ze szczęścia, gdy urodziła się nasza córeczka. I teraz jest mi bardzo trudno uświadomić sobie, że mojej córeczki już nie ma. I żony, i teściowej. Cały mój świat, który miałem, przed oczami, po prostu umarł. Został zabity przez rosyjską rakietę. I niestety nie jesteśmy jedyną taką rodziną - powiedział BBC Hłodan.

Reklama

Dodał, że chce, by świat dowiedział się o tym, co się wydarzyło.

"Ciało córki mógł zobaczyć następnego dnia"

Wybuchy zagrzmiały krótko po tym, gdy mężczyzna wyszedł z domu. "Wrócił i zaczął krzyczeć, by policjanci wpuścili go do płonącego budynku. Gdy dotarł do mieszkania, znalazł tam ciała swojej żony i jej matki. Zabiła je rosyjska rakieta" - pisze BBC. Ciało trzymiesięcznej Kiry znaleźli później ratownicy; Jurij mógł ją zobaczyć dopiero następnego dnia.

W sumie w wyniku uderzenia rosyjskiej rakiety zginęło osiem osób, jeszcze 18 zostało rannych.

- To nieszczęście całej Ukrainy, nieszczęście Odessy. Całego cywilizowanego świata, który ceni życie ludzkie. Bo w XXI wieku, kiedy istnieje taki poziom komunikacji, taki poziom kultury i cywilizacji, to niemożliwe, by jakieś państwo prowadziło taką agresję, taką wojnę, takie zabójstwa, okrucieństwa. Po prostu unicestwiając inny kraj - powiedział Jurij Hłodan.