Na nagraniu widać, jak strzelec wchodzi do szkoły, idzie korytarzem. Trzy minuty później na miejsce przybywają pierwsi funkcjonariusze uzbrojeni i w kamizelkach kuloodpornych. Zostają ostrzelani i wycofują się. W ciągu pół godziny dziesiątki funkcjonariuszy z długą bronią i tarczami zajmują pozycje na korytarzu.

Reklama

Są przekonujące dowody na to, że odpowiedź policji (w Uvalde) była haniebną porażką (...) Trzy minuty po tym, jak sprawca wszedł do budynku (szkoły), było wystarczająco dużo uzbrojonych funkcjonariuszy noszących kamizelki kuloodporne, by odizolować, odwrócić uwagę i zneutralizować sprawcę - powiedział McCraw na posiedzeniu komisji stanowego senatu. Jak dodał, zamiast tego policjanci czekali w szkole pod klasą, gdzie sprawca zabił 21 osób przez godzinę i 14 minut, nawet nie próbując wejść do środka sali, która - jak wyszło na jaw - nie była zamknięta na klucz.

Policjanci zwlekali z interwencją

McCraw stwierdził, że taki obrót wydarzeń był winą zachowania miejscowego dowódcy Pete'a Arredondo, który "przedłożył życie funkcjonariuszy nad życie dzieci". McCraw dodał, że Arredondo zwlekał z interwencją, czekając najpierw na dostarczenie mu radia, potem tarcz balistycznych, a w końcu też "klucza, który nie był potrzebny".

Według zaprezentowanej przez niego wersji wydarzeń pierwsi funkcjonariusze, którzy dotarli na miejsce, zostali "draśnięci" przez strzały napastnika, po czym wezwano posiłki i tarcze balistyczne. Pierwsza z tarcz dotarła na miejsce 19 minut po wejściu zabójcy do szkoły.

Wypowiedź stanowego ministra jest najcięższą dotąd oficjalną krytyką zachowania policji podczas masakry dokonanej przez 18-letniego sprawcę, który zamordował 19 dzieci i 2 nauczycieli.