Makabryczna historia, na podstawie której można by nakręcić film grozy, wydarzyła się w Jekaterynburgu. 30-letni pracownik miejscowego zakładu energetycznego zamordował co najmniej sześć osób testując urządzenie, które przypomina krzesło elektryczne. Milicjanci znaleźli w garażu mordercy miniaturową elektrownię, którą Dmitrij Ch. sterował z domowego komputera. Jak zeznał pracował nad "elektrycznym dywanem", za pomocą którego chciał polować na przejeżdżające koło jego domu samochody. Impuls miał w ułamku sekundy zabijać kierowcę. Następnie Dmitrij zamierzał spokojnie okradać pomordowanych i sprzedawać ich samochody.
>>>Milicja dopadła seryjnego mordercę dzieci
Ofiary do testów poznawał w internecie podając się za sprzedawcę części do komputerów. Naiwnych klientów obezwładniał i wsadzał do swojego samochodu w garażu i... uruchamiał "elektrownię". Według milicjantów natężenie prądu było tak silne, że auto trzęsło się jakby jechało po wybojach. 30-latek nie próbuje się wypierać. "Przyznam się do tych morderstw, które mi udowodnicie" - powiedział milicjantom. Śledczy ujawnili, że szaleniec pracował też nad urządzeniem, które przy pomocy fal elektromagnetycznych mogłoby "kasować" ludzką pamięć.