To jest prześladowanie politycznego przeciwnika, przeciwnika, który wygrywa z Bidenem dużą przewagą - powiedział w czwartek były prezydent Donald Trump, komentując zarzuty, które usłyszał w sądzie w Waszyngtonie. Jak dodał, jest to "smutny dzień dla Ameryki".
Trump: To prześladowanie
To nigdy nie miało się zdarzyć w Ameryce. To jest prześladowanie politycznego przeciwnika, prześladowanie osoby, która wygrywa bardzo, bardzo znaczącą liczbą w republikańskich prawyborach i wygrywa z Bidenem dużą przewagą - powiedział dziennikarzom Trump na lotnisku w Arlington pod Waszyngtonem przed wylotem do swojej posiadłości w New Jersey.
Jeśli więc nie mogą go pokonać, prześladują go, ścigają go. Nie możemy na to pozwolić w Ameryce - dodał.
Były prezydent stwierdził też, że przejeżdżając przez Waszyngton był bardzo zasmucony "brudem i rozkładem" stolicy.
Podczas trwającego procesu, Trump został formalnie zatrzymany, usłyszał cztery zarzuty związane z jego staraniami i działaniem w zmowie ze swoimi prawnikami i byłym urzędnikiem ministerstwa sprawiedliwości, by nielegalnie utrzymać się u władzy mimo przegranych wyborów prezydenckich w 2020 roku.
Jak donoszą dziennikarze, którzy uczestniczyli w posiedzeniu, Trump nie przyznał się do winy. Został poinformowany o maksymalnej karze związanej z zarzutami - 20 lat więzienia.
W ramach procesu poddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości, Trump nie został skuty w kajdanki, lecz zdjęto mu odciski palców. Sędzia Moxila Upadhyaya wyznaczyła też minimalne warunki zwolnienia go do czasu procesu, w tym przysięgę, że nie będzie komunikował się w tej sprawie z żadnym znanym świadkiem.
Następne posiedzenie w sprawie ma się odbyć 28 sierpnia pod przewodnictwem sędzi Tanyi Chutkan, nominowanej przez prezydenta Baracka Obamę, która przewodniczyła nad wieloma procesami uczestników zamieszek 6 stycznia 2021 r. na Kapitolu.
Był prezydent sugerował wcześniej, że będzie wnioskował o zmianę sądu, w którym rozpatrywana jest jego sprawa, argumentując, że w zdominowanym przez zwolenników Demokratów Waszyngtonie nie ma szans na uczciwy osąd przez ławę przysięgłych. Według ekspertów cytowanych m.in. przez CNN, jego starania nie mają większej szansy powodzenia.
Czego dotyczą zarzuty?
Trump został oskarżony o zmowę w celu oszustwa państwa, zmowę w celu zakłócenia oficjalnych procedur, próby ingerencji w toczące się postępowania i zmowę, by pozbawić praw obywateli.
Śledczy działający w ramach dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha zarzucają Trumpowi, że wiedział, iż przegrał wybory, lecz mimo to, używając nielegalnych środków, dążył do nieuznania ich prawdziwych wyników "godząc w fundamentalną funkcję rządu federalnego Stanów Zjednoczonych". Trumpowi zarzuca się też, że próbował wykorzystać przemoc podczas szturmu jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 r., by doprowadzić do nieuznania wyników przez Kongres.
Plan zakładał doprowadzenie do uznania głosów fałszywych elektorów oddających głosy elektorskie na Trumpa w stanach, w których przegrał (Arizonie, Pensylwanii, Georgii, Michigan i Wisconsin). Śledczy twierdzą, że ówczesny prezydent był w pełni świadomy, że jego kłamstwa o fałszerstwach wyborczych są bezpodstawne. Usłyszał to m.in. od swoich podwładnych badających sprawę. Sam miał też stwierdzić, że wysuwane przez jednego z jego wspólników twierdzenia o fałszerstwach są "szalone".
Wokół budynku sądu w amerykańskiej stolicy zgromadziło się kilkaset osób, głównie przeciwników, ale też i zwolenników byłego prezydenta.
To jest właśnie Ameryka, jaką chcemy - nikt nie jest ponad prawem. Trump jest zdrajcą i powinien siedzieć - powiedział PAP mężczyzna trzymający transparent z napisem "Lock Him Up" ("zamknąć go"), trawestującym hasło Trumpa nawołujące do "zamknięcia" Hillary Clinton.
Inny mężczyzna trzymający transparent z takim samym napisem, emeryt z Florydy Domenic Santana, powiedział PAP, że choć uważa się za Republikanina i nie głosował na Bidena, to chce, by Trump został ukarany.
Podróżuje wszędzie tam, gdzie oskarżany jest Trump. Jestem częścią tego cyrku; tak jestem clownem, ale mam nadzieję, że w końcu go zamkną - powiedział mężczyzna, który w Miami został zatrzymany przez policję za próbę zablokowania kolumny pojazdów byłego prezydenta.
To jest mroczny dzień dla naszego kraju. To jest totalne polowanie na czarownice. Joe Biden i radykalna lewica niszczą ten kraj - powiedziała kobieta odziana w koszulkę z hasłem Trumpa "Make America Great Again". Między oboma grupami wywiązywały się spory i gorące debaty, jednak nie doszło do żadnych aktów przemocy.
W czwartek Trump już po raz trzeci usłyszał zarzuty karne, po tym jak został postawiony w stan oskarżenia w sądzie stanu Nowy Jork oraz w sądzie federalnym w Miami na Florydzie. W pierwszej sprawie usłyszał 31 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorce porno Stormy Daniels na temat ich rzekomych intymnych spotkań.
W drugiej sprawie na Trumpie ciąży 40 zarzutów dotyczących nielegalnego przetrzymywania dokumentów zawierających tajemnice państwowe dotyczące bezpieczeństwa narodowego oraz utrudniania śledztwa. Proces w Nowym Jorku ma rozpocząć się w marcu 2024 r., zaś na Florydzie - w maju. W obydwu przypadkach będzie to w trakcie republikańskich prawyborów, które mają wyłonić kandydata partii w listopadowych wyborach prezydenckich.
Postawienie kolejnych zapowiedziała prokurator okręgowa hrabstwa Fulton w stanie Georgia Fani Willis, która prowadzi śledztwo w sprawie nacisków Trumpa na przedstawicieli władz stanowych, by odwrócić wyniki wyborów w Georgii na swoją korzyść.
Donald Trump jest pierwszym w historii byłym prezydentem USA, któremu postawiono zarzuty karne.