W wyniku spotkania Władimira Putina i Kim Dzong Una 13 września na rosyjskim Dalekim Wschodzie podpisane zostały różne umowy dotyczące ukraińskich terytoriów okupowanych przez Rosję - czytamy na portalu.
Między innymi - jak podaje Sprotyw - Putin namówił Kima do otwarcia północnokoreańskich "przedstawicielstw dyplomatycznych" w Doniecku i Ługańsku. Ich głównym zadaniem ma być ułatwienie przywożenia na okupowane terytoria pracowników i angażowanie obywateli Korei Płn. w prace budowlane w tym regionie.
"Rosji nie wystarcza pracowników"
Według serwisu takie działania Kremla świadczą o tym, że Rosji nie wystarcza pracowników z samego terytorium rosyjskiego i migrantów ekonomicznych z krajów Azji Centralnej do prac na rzecz armii, np. budowy fortyfikacyjnej infrastruktury, czy prac budowlanych dla okupacyjnej administracji.
Jak dodaje portal, wiosną i latem odnotowano próby werbowania migrantów ekonomicznych w szeregi rosyjskiej armii. Serwis nie wyklucza, że robotnicy z Korei Płn. mogą zostać również wykorzystani do wsparcia wojsk okupacyjnych.
Pod koniec lipca MSZ Rosji otworzyło w obwodach donieckim i ługańskim swoje regionalne "przedstawicielstwa", których zadaniem jest przyciągnięcie cudzoziemców w charakterze migrantów zarobkowych i pomaganie obcokrajowcom w otwieraniu biznesów w tych regionach. Pracownicy tych "przedstawicielstw" mają też działać na rzecz utworzenia na okupowanym terytorium państwowych "misji dyplomatycznych" i przedstawicielstw organizacji międzynarodowych, by móc mówić o rzekomym uznaniu na arenie międzynarodowej przynależności tych ziem do Rosji.
Sprotyw wskazuje, że do 2022 roku taką funkcję dla Rosji pełnili przedstawiciele tzw. Wspólnoty na rzecz Demokracji i Praw Narodów, czyli nieuznawanej Abchazji, Górskiego Karabachu, Naddniestrza, Osetii Płd.