Liczba migrantów, którzy nielegalnie przedostają się do Niemiec, ciągle rośnie. Prognozuje się, że do końca tego roku przekroczy ona 100 tysięcy. To oznacza spory wzrost w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lat, kiedy to liczba nielegalnych migrantów wynosiła nieco ponad 50 tysięcy, ale też z ubiegłym rokiem, kiedy przekroczyła 90 tysięcy. Aktualnie najwięcej migrantów, którzy nielegalnie przedostają się do Niemiec, wybiera trasę przez Polskę. Na drugim miejscu jest granica austriacko-niemiecka, gdzie od 2015 roku prowadzone są kontrole graniczne. Trzecie miejsce zajmuje granica czesko-niemiecka. Warto zauważyć, że w ostatnich dwóch latach znacząco wzrosła także liczba osób, które dostają się do Niemiec przez Szwajcarię.
W związku z powyższym, o presji, która ma istotny wpływ na niemiecką politykę migracyjną, rozmawialiśmy z ekspertką dr Marią Skórą z Instytutu Polityki Europejskiej w Berlinie.

Reklama

Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Czy możemy spodziewać się, że Niemcy wkrótce przyjmą bardziej rygorystyczną politykę wobec migrantów?

Dr Maria Skóra, socjolożka, doktor nauk ekonomicznych o specjalizacji polityka społeczna: Niemcy zawsze były krajem, który przyjmował wielu migrantów, uchodźców i osób szukających lepszych perspektyw życiowych. Jednak przez długi czas unikano przyznawania sobie statusu społeczeństwa wielokulturowego i migracyjnego. Rzeczywisty postęp w koordynacji polityki migracyjnej zaczął się dopiero w ciągu ostatnich dwóch dekad.

Jednocześnie, warto tu podkreślić, że Niemcy, podobnie jak wiele innych krajów Europy Zachodniej, cieszą się dobrą opinią w świecie ze względu na wysoki poziom życia oraz odpowiednie wsparcie socjalne, na poziomie podobnym jak oferuje Austria, Szwecja czy Wielka Brytania.

Co jest zatem aktualnie najistotniejsze w debacie migracyjnej, jaka ma miejsce w Niemczech?

Tu na początku warto rozdzielić kwestię różnych rodzajów migracji. Pierwsza kategoria obejmuje legalnych migrantów, czyli osoby, które przybywają w Niemczech zgodnie z prawem. Drugą grupą są azylanci, którzy mają prawo ubiegać się o azyl z uwagi na swoją sytuację i prawa. Trzecią kategorią jest tzw. nieregularna migracja, to jest migranci, którzy ubiegają się o azyl lub przedostają się do Niemiec w inny sposób, choć zdają sobie sprawę, że nie spełniają kryteriów pobytu, a motywuje ich do takiego kroku głównie poprawą swojego losu i wizja lepszych perspektyw w nowym kraju. I właśnie obecna debata w Niemczech skupia się głównie na tej trzeciej kategorii czyli na nielegalnych imigrantach.

Nielegalni migranci to na dzień dzisiejszy jeden z największych problemów Niemiec. Niemcy potrzebują siły roboczej. Jednocześnie rząd prowadzi kampanię, aby przyciągnąć wykwalifikowanych pracowników, którzy posiadają umiejętności i kwalifikacje potrzebne w Niemczech. Paradoksalnie, Niemcy potrzebują migrantów, ale niechętnie przyjmują nisko wykształconych ludzi, którzy mają ograniczone szanse na legalizację pobytu.

Reklama

Według danych jakie są podawane, w ostatnim czasie znacząco wzrosła liczba ubiegających się o azyl…czy to obywatele Ukrainy?

Tak. W ubiegłym roku zarejestrowano 240 tysięcy wniosków o azyl, a do końca września bieżącego roku złożono takich wniosków już około 220 tysięcy. Warto podkreślić, że te wnioski nie są składane przez obywateli Ukrainy, ale przez osoby pochodzące z Syrii, Iraku, Afganistanu, Turcji, Iranu, Rosji, Erytrei, Gruzji i Somalii. Ukraińcy stanowią oddzielną kategorię, jako że wielu z nich uciekło przed wojną i część z nich pragnie powrócić do swojej ojczyzny, obywatele Ukrainy nie potrzebują także wizy wjazdowej do Niemiec. Dlatego debata nie dotyczy Ukraińców. Warto też zauważyć, że dziś składanych jest dwu- czy trzykrotnie mniej wniosków niż w 2015, czy 2016 roku, w czasie apogeum kryzysu migracyjnego.

Obecnie w Niemczech mieszka wielu obcokrajowców oraz osób pochodzenia imigranckiego, stanowiących już 25 proc. populacji. Największą grupą są Turcy, Ukraińcy, Syryjczycy, Rumuni i Polacy.

screen i dane z portalu de.statista.com / nieznane / screen z portalu de.statista.com
screen i dane z portalu de.statista.com / nieznane / screen z portalu de.statista.com

Wracając do debaty migracyjnej, jakie są w niej najważniejsze kwestie?

Obecna debata skupia się na trzech głównych kwestiach. Po pierwsze, na ograniczeniu nieregularnej, nielegalnej migracji, czyli powstrzymaniu przepływu osób sprowadzanych przez przemytników przez granice Polski, Czech czy szlak bałkański. Po drugie, na zmianie wizerunku Niemiec jako "ziemi obiecanej", czyli na zmniejszeniu atrakcyjności Niemiec dla osób z biedniejszych krajów, które wybierają ten kraj jako cel swojej migracji. Po trzecie, na integracji migrantów, którzy już przebywają w Niemczech i uzyskali legalny status lub mają szansę na pozytywne rozpatrzenie wniosku, aby jak najszybciej stali się częścią rynku pracy, nauczyli się języka niemieckiego i mogli sprawnie funkcjonować w społeczeństwie.

Czy sytuacja migracyjna w Niemczech jest obecnie kontrolowana? Czy może trzeba stwierdzić, że system już nie działa? Sekretarz generalny opozycyjnej chadeckiej CDU, Carsten Linnemann, niedawno podkreślił, że możliwości przyjmowania kolejnych imigrantów zostały wyczerpane i trzeba zatrzymać nielegalne migracje. Jak zatem można opisać obecną sytuację migracyjną w Niemczech?

System w tym sensie działa albo nie bo rzeczywiście na poziomie samorządowym brakuje środków finansowych. W niektórych landach brakuje środków na zapewnienie podstawowych potrzeb, takich jak zakwaterowanie i wyżywienie dla osób, które otrzymały już status uchodźcy lub są w trakcie długiego procesu rozpatrywania wniosku o azyl. Warto tu zaznaczyć, że osoby, które przekroczyły granicę i złożyły wniosek o azyl, nie mogą zostać odesłane, muszą czekać na rozpatrzenie swojego wniosku, a w tym czasie potrzebują dachu nad głową i jedzenia. To jest problem, z którym mierzą się samorządy.

Innym kłopotem jest brak wystarczających środków dla policji, aby zabezpieczyć granicę przed nielegalnym przerzutem osób ściąganych przez przemytników. To nie dotyczy tylko Niemiec, ale także innych krajów, włączając Polskę, Bałkany, Słowację, a także kraje z granicą Morza Śródziemnego. Faktem jednak jest, że ludzie docierający do niemieckiej granicy, która jest wewnętrzną granicą Unii Europejskiej, są problemem dla całej UE. Oni pojawiają się w Niemczech, ponieważ to granice UE nie są wystarczająco szczelne.

28 September 2023, : PAP/DPA / PAP/DPA / Bernd Wüstneck

W obliczu obecnej fali migracji niemiecka policja nie ma możliwości skutecznego strzeżenia tych granic. Warto podkreślić, że ta oficjalna narracja nie jest skierowana przeciwko konkretnym krajom, takim jak Polska czy Czechy - czy samym migrantom. Jest skierowana przeciwko nielegalnemu przemytowi ludzi, przeciwko osobom, które wykorzystują potrzebujących i próbują przewieźć ich do Niemiec, obiecując, że jeśli nie uda to się za pierwszym razem to uda się za którymś kolejnym.

Niemcy w obliczu kryzysu migracyjnego. Wpływ na nastroje społeczne

Liczba migrantów, którzy nielegalnie dostają się do Niemiec, rośnie. Według pojawiających się danych do końca bieżącego roku ma przekroczyć 100 tysięcy. W związku z tym, jakie są nastroje społeczne w Niemczech? Działania rządu i landów to jedno, ale jak przeciętni niemieccy obywatele postrzegają tę sytuację? Coraz częściej słychać głosy, że Niemcy są przeciwni polityce migracyjnej prowadzonej przez Berlin.

Zanim odpowiem na to pytanie, chcę zaznaczyć, że z tym tematem nieodłącznie związane są kwestie polityczne. I tak. Przedstawiciele partii AFD i CDU stosują ostrą retorykę, sugerując, że istnieją poważne trudności z integracją migrantów. W niektórych przypadkach pojawiają się nawet elementy retoryki o charakterze rasistowskim. Z drugiej strony, mamy Zielonych i inne partie koalicyjne, którzy przez lata jeśli nawet nie banalizowały problemu, to opowiadały się za polityką otwartych drzwi, nie uzupełniając jej w wystarczającym stopniu pomocą w integracji czy ponoszeniu kosztów finansowej takiego paradygmatu. Teraz jest to wielkie wyzwanie i sprawdzian dla tej progresywnej koalicji rządzącej, która wcześniej wypowiadała się w duchu humanistycznym, podkreślając potrzebę pomocy migrantom. Jednak teraz samorządy znajdują się na granicy wytrzymałości i z tą narracją należy coś zrobić.

To nie dotyczy tylko kontroli napływu, ale także warunków ich pobytu. Kluczowym celem jest umożliwienie imigrantom efektywnej integracji, którą najlepiej osiąga się poprzez pracę. To stanowisko jest promowane przez FDP, czyli liberałów, którzy również są częścią wspomnianej wyżej koalicji. Oni przedstawiają stanowisko sugerujące, że osoby, którym pozytywnie rozpatrzono wnioski o azyl, powinny pozostać w Niemczech i umożliwić im jak najszybszą integrację. Jednocześnie podkreślają, że osoby nieuprawnione do legalnego pobytu powinny zostać odesłane do krajów pochodzenia. I taka debata się toczy w polityce i taka debata toczy się w społeczeństwie.

Należy zaznaczyć, że choć w społeczeństwie niemieckim istnieje pewne zrozumienie dla przyjmowania osób uciekających przed wojną lub katastrofami, to jest to zrozumienie jedynie częściowe.

Niestety nie dysponuję najnowszymi danymi z sondaży, ale widać to także w preferencjach wyborczych, szczególnie we wschodnich Niemczech, gdzie partia AFD dominuje w badaniach opinii publicznej. Ta partia buduje swoją pozycję m.in. na retoryce antyimigranckiej. To paradoks, ponieważ aż 90 proc. wszystkich osób pochodzenia migranckiego mieszka na zachodnich terenach Niemiec oraz Berlinie, a nie we wschodnich. Więc muszą mieć poparcie opinii publicznej również w tym zakresie.

Dodatkowo, patrząc na preferencje wyborcze, obecny rząd stracił popularność, co wynika z wielu czynników, ale również z debaty na temat migracji. W Niemczech wciąż brakuje jednoznacznych rozwiązań i pomysłów, jak zrównoważyć ten temat i skutecznie się z nim zmierzyć. Dominującymi pomysłami są dwa przeciwległe rozwiązania, czyli z jednej strony dążenie do szybszej i bardziej efektywnej integracji migrantów, a z drugiej odesłanie tych, którzy nie spełniają warunków do uzyskania azylu, z powrotem do krajów pochodzenia.

28 September 2023, PAP/DPA / PAP/DPA / Bernd Wüstneck

Ostatnio coraz częściej możemy mówić o narastającym kryzysie w relacjach między Włochami a Niemcami w kontekście właśnie polityki migracyjnej. Czy zatem polityka Niemiec może stwarzać ryzyko osłabienia czy rozpadu UE ze względu na napływ imigrantów, a także na frustrację stolic "krajów frontowych", takich jak np. Włochy?

Aż tak tragicznie z UE nie jest. W przyszłym roku będą unijne wybory.

To, co Niemcy obecnie realizują, to polityka krajowa. Na poziomie Brukseli powinny natomiast zapadać decyzje dotyczące zewnętrznych granic UE i sposobu radzenia sobie z tym problemem.

Jeśli chodzi o konflikt na linii Niemcy - Włochy, to muszę powiedzieć, że chociaż Meloni prezentuje opcję polityczną, która jest odmienna od stanowiska niemieckiego rządu, zdobyła ona szacunek i zaufanie w Niemczech, dzięki temu, że porzuciła retorykę wyborczą i zachowuje się racjonalnie, w odróżnieniu od innych radykalnych partii prawicowych w Europie.

Niemcy mają świadomość presji migracyjnej, jaka spoczywa na Włochach i Grecji, ale wydaje się, że to jest kwestia na poziomie ideologicznym. Aspekt ludzki vs. racjonalna, zdecydowana polityka, która staje się bardziej widoczna, gdy mamy do czynienia z napływem łodzi pełnych ludzi, którzy desperacko szukają lepszego życia i wyruszają w podróż donikąd.

A wracając do UE, sądzę, że oprócz kwestii rozszerzenia Unii, to właśnie polityka migracyjna stanie się kluczowym problemem w kolejnej kadencji Komisji Europejskiej i być może jest to strategia obecnej KE, aby przyszła kadencja zajęła się tymi trudnymi kwestiami.

To również problem samej UE, która ma określone kompetencje. Warto pamiętać, że kraje członkowskie zachowały sobie niektóre prawa, takie jak polityka migracyjna oraz zasady przyjmowania, udzielania azylu i pozwoleń na pobyt w danym kraju. Nie można zatem winić wyłącznie Brukseli. Być może odpowiedzią na rozwiązanie obecnej sytuacji byłoby rozszerzenie kompetencji UE, na przykład w zakresie zewnętrznych granic unijnych lub ujednolicenie systemu azylowego. Jednak kierunek, w jakim powinna podążyć taka unijna polityka w stronę otwierania czy zamknięcia granic, pozostaje otwarty, a osiągnięcie konsensusu będzie na pewno bardzo trudne.

Kolejna istotna kwestia o którą chciałam zapytać to niemieckie organizacje pozarządowe, które zajmują się "ratowaniem" migrantów i otrzymują wsparcie finansowe od Berlina. Czy to nie jest trochę tak że Berlin, mimo dążeń do ograniczenia imigracji, de facto wspiera przywożenie nowych migrantów?

W najbliższym budżecie na przyszły rok, który jest budżetem oszczędnościowym ze względu m.in. na lekki deficyt i obcięcie środków większości resortów, zredukowane zostały środki przeznaczone na doradztwo i wsparcie psychologiczne dla migrantów. Zwiększono natomiast alokacje środków celowych dla ministerstwa spraw wewnętrznych, które zajmuje się kwestiami migracji.

Jednak niemieckie społeczeństwo obywatelskie oraz inicjatywy samopomocy stanowią integralną część kultury obywatelskiej kraju. Są one aktywne wolontaryjnie i zaangażowane w pomoc innym.

Jednakże, jeśli chodzi o kwestię przyjmowania migrantów na morzu, bo zapewne o to najbardziej chodzi, jest to temat budzący wiele kontrowersji. Na przykład Carola Rackete , kapitanka jednej z takich łodzi, została zaproszona przez partię Die Linkę by ubiegać się o mandat w Parlamencie Europejskim.

Zróżnicowanie opinii w tej sprawie odzwierciedla podziały polityczne.

Niektórzy przyjmują imigrantów z otwartymi ramionami, podczas gdy inni, bardziej skrajni, patrzą na tę sytuację krytycznie. Pojawiają się też niestety postawy skrajne, rasistowskie. Warto jednak zaznaczyć, że nie wszystkie organizacje pozarządowe wspierające imigrantów angażują się w działania sprzeczne z prawem. Większość z nich pomaga legalnie, wspierając imigrantów w procesie integracji, w nauce języka niemieckiego czy załatwianiu formalności związanych z pobytem w Niemczech.


Coraz częściej pojawiają się w niemieckiej przestrzeni społecznej obawy dotyczące zagrożeń i bezpieczeństwa związanego z napływem nielegalnych imigrantów. Padają porównania, że jeśli Niemcy nie zmienią polityki to za kilka lat będzie tam tak niebezpiecznie, jak teraz w Szwecji, która bije rekordy w przestępczości klanowej i gangów. Czy faktycznie jest to możliwe?

Nie znam dokładnych statystyk, ale z pewnością w Berlinie można zauważyć pewien wzrost mniejszych przestępstw, takich jak bijatyki czy rozboje. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy jest to związane z napływem migrantów, ponieważ brakuje mi dokładnych danych. Jednakże, kiedy do kraju przybywają ludzie w sposób nielegalny, istnieje naturalne ryzyko, że wśród nich mogą być także przestępcy lub potencjalni terroryści.

Nie jestem pewna, czy sytuacje takie, jakie miały miejsce w Szwecji czy we Francji, mogą mieć miejsce w Niemczech, ponieważ istnieją istotne różnice między Niemcami a np. Francją. W Niemczech nie ma gett dla imigrantów, a osoby wyznania muzułmańskiego, takie jak Turcy czy Syryjczycy, są w dużej mierze muzułmanami o orientacji świeckiej, co oznacza, że nie ma tu problemów związanych z dżihadem czy radykalizacją. Jednakże, istnieje bez wątpienia kwestia osób, które znajdują się w Niemczech, oczekują na decyzje w sprawie azylu lub otrzymują pozytywne rozpatrzenie, ale nie mogą podjąć legalnej pracy, co skłania niektórych z nich do poszukiwania nielegalnych źródeł dochodu. Dlatego ważne jest, aby zarówno kontrolować napływ migrantów, jak i ułatwiać im proces integracji, aby uniknąć nielegalnego zatrudnienia i radykalizacji. Jest to skomplikowany system wzajemnie połączonych naczyń.

28 September 2023, PAP/DPA / PAP/DPA / Bernd Wüstneck

Kontrole graniczne w Niemczech. Bezpieczeństwo czy otwartość?

Czy zamknięcie granic i wprowadzenie bardziej restrykcyjnych kontroli m.in na granicy z Polską to kwestie, które faktycznie zostaną wdrożone?

Odkąd pamiętam, niemiecka policja przeprowadzała wyrywkowe kontrole w pociągach, na przykład na trasie Warszawa-Berlin i patrolując, kto ewentualnie nie wygląda na Polaka czy Niemca.

Warto zaznaczyć, że ministerstwo spraw wewnętrznych przez długi okres opierało się przed wprowadzeniem stałych kontroli granicznych. I nadal moim zdaniem istnieje kilka powodów, dla których Niemcy nie wprowadzą takich regularnych kontroli.

Po pierwsze, w Unii Europejskiej nie istnieją już wewnętrzne granice, co oznacza, że nie ma infrastruktury ani wystarczającej liczby funkcjnariuszy, aby stale strzec granic i przejść granicznych, tak jak to miało miejsce na przykład w latach 90. Po drugie, wprowadzenie stałych kontroli granicznych byłoby poważnym ciosem dla idei integracji europejskiej i strefy Schengen. Z tego względu, z technicznego i politycznego punktu widzenia, Niemcy prawdopodobnie nie wprowadzą stałych kontroli granicznych.

Jednakże kontrole wyrywkowe będą nadal miały miejsce, zwłaszcza w przypadku pociągów czy autobusów, gdzie istnieje większe prawdopodobieństwo, że osoby podróżujące nielegalnie, częściej korzystają z publicznego transportu, niż z prywatnych samochodów. Zresztą tu chcę podkreślić, że od roku 2015 takie okazjonalne kontrole graniczne są przeprowadzane na granicach, m.in. z Austrią.

Czy Niemcy powiedzą 'stop' migrantom? Analiza możliwych scenariuszy



Czy można wskazać na moment, kiedy Niemcy w swojej polityce migracyjnej popełnili błąd, którego skutki widzimy właśnie teraz?

Popełnili taki sam błąd, jak Francuzi czy Szwedzi, to znaczy nie przemyśleli długoterminowej polityki integracyjnej, która przede wszystkim zakłada, że ludzi nie wolno zostawiać samym sobie, ale trzeba im pomagać, na przykład w radzeniu sobie z biurokracją. Wydaje mi się, że to jest lekcja, którą wiele krajów Zachodniej Europy uczy się z opóźnieniem. Te kraje przyjmowały ludzi jako tanią siłę roboczą, ale nie integrowały ich, co skutkowało tym, że ci ludzie mieli poczucie bycia obcymi w swoim nowym otoczeniu. A z tego właśnie wynikają kolejne problemy. Należy jednak podkreślić, że w większości integracja w Niemczech się sprawdza. Osoby z migranckim pochodzeniem funkcjonują świetnie w społeczeństwie, sprawując różnorodne funkcje, także publiczne. W Niemczech 25proc. obywateli ma nie-niemieckie pochodzenie w pierwszym czy kolejnym pochodzeniu, a wśród dzieci do 18 roku życia odsetek to prawie 40 proc. Niemcy to w praktyce multikulturowy kraj, nie nieudany eksperyment.

Czy możemy się spodziewać, że wkrótce Niemcy powiedzą stop-migrantom?

To jest dobre pytanie, na które nie mam odpowiedzi. Nastroje w społeczeństwie są obecnie takie jakie są i na pewno konieczne są pewne zmiany. Niemcy to jest taki kraj, który bardzo wolno się adaptuje. Zmiany w polityce zagranicznej i bezpieczeństwia po ataku Rosji na Ukrainę były jak przewrót kopernikański. Zostało to jednak wymuszone chwilą. Niemniej jednak, Niemcy są krajem bardzo zachowawczym i zmiany polityczne zajmują tam dużo czasu.

Więc zobaczymy, czy obecny rząd będzie nadal starał się rozwiązywać ten problem, czy też może stanie się on tematem kampanii wyborczej przed wyborami w 2025 roku. Wydaje się, że obecnie rządząca koalicja nie chciałaby, aby kwestia migracji stała się centralnym punktem kampanii wyborczej, ponieważ może działać na jej niekorzyść. Taktycznie i strategicznie myśląc w interesie tej koalicji jest znalezienie rozwiązania wcześniej. Jednakże trudne decyzje mogą oznaczać dla nich sprawdzam, na ile będą trzymać się swoich ideałów, a na ile podejmą pragmatyczne decyzje, które pewnie będą oznaczały wyrzucanie ludzi albo ich nie wpuszczanie.