Coraz większe problemy z pomocą wojskową dla Ukrainy z UE i z USA doprowadziły do tego, co było do tej pory niemożliwe - pisze Bloomberg. Zachód zaczyna coraz bardziej poważnie rozważać scenariusz, którego początkowo nie brano pod uwagę - zwycięstwo Władimira Putina.

Reklama

Ukraina powinna dostać pomoc o wartości 110 miliardów dolarów. Jednak polityczne spory w Waszyngtonie i Brukseli sprawiły, że szanse na przekazanie sprzętu wojskowego są minimalne. To zaś oznacza, że Kijów nie będzie miał czym bronić zarówno miast, jak i infrastruktury przed rosyjskimi atakami.

To będzie wielka porażka Zachodu

Porażka zaś Zachodu oznaczać będzie, jak ocenia Bloomberg, największą klęskę NATO od powstania tej organizacji. To z kolei sprawi, że Rosja coraz śmielej poczynać sobie będzie wobec krajów naszego regionu. Zdaniem analityków, Zachód będzie w większym kryzysie niż po błyskawicznym wycofaniu się USA z Afganistanu i przejęcia władzy przez talibów. Jeśli do tego dołożymy możliwe zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich i wycofanie się USA z NATO, to mamy ponury obraz.

Reklama

Do tego rośnie coraz bardziej sceptycyzm opinii publicznej do sytuacji na Ukrainie. Ludzie nie chcą ponosić coraz większych kosztów wsparcia Kijowa, zwłaszcza, że szumnie zapowiadana kontrofensywa zakończyła się niewielkimi sukcesami.

Reklama

Pat na Ukrainie może trwać latami

Możliwość tego, że Ukraina straci kolejne terytoria, a nawet swoją suwerenność, cały czas jest na stole - tłumaczy Kristine Berzina, dyrektor z German Marshall Fund w Waszyngtonie. Eksperci dodają też, że jeśli Ukraina nie będzie w stanie się bronić, to będzie tracić coraz więcej terytorium, a infrastruktura będzie w coraz gorszym stanie po atakach.

Do tego, maleją też szanse na szybkie rozwiązanie konfliktu. Pat w okopach może trwać latami. Dlatego też w państwach bałtyckich władze już przygotowują obywateli na kolejną wojnę. Ostrzegają, że skoro armia Putina nie zostanie zniszczona, to znów zaatakuje, tylko tym razem siły NATO. Rozważania przeniosły się więc z "jeśli dojdzie do wojny" na "kiedy do niej dojdzie".

Czarne scenariusze dla świata

Nic więc dziwnego, że eksperci rysują czarny scenariusz dla świata w razie wygranej Putina. Ostrzegają, że masy imigrantów zaleją Unią Europejską, co z kolei wywoła napięcia między krajami członkowskimi, a walki ukraińskiej partyzantki z Rosją będą toczyć się tuż przy granicy z Polską. Część krajów członkowskich UE rozważy więc nawiązanie kontaktów z Moskwą i Putinem.

Kłopoty w Europie zmuszą więc USA do zmiany swojej polityki. Ameryka będzie musiała zwiększyć swoją obecność Europie, przesuwając tu ludzi i sprzęt. A to z kolei sprawi, że środków zabraknie na powstrzymywanie Chin w Azji, co może doprowadzić do inwazji Pekinu na Tajwan. Szykują się więc czarne dni dla demokratycznego Zachodu - pisze "Bloomberg"