Skandaliczna operacja miała miejsce w austriackim Grazu. Historia sięga 13 stycznia, gdy jeden z pacjentów musiał przejść pilną operację głowy po nagłym wypadku. Pacjent trafił do szpitala uniwersyteckiego, a zabieg wykonywała m.in. 33-letnia neurochirurg. Okazało się jednak, że czaszkę pacjenta miała podczas zabiegu przewiercić… 13-latka, córka chirurżki.

Reklama

Obserwuj kanał Dziennik.pl na WhatsAppie

Choć operacja się udała, w kwietniu trafiło do prokuratury anonimowe zawiadomienie, że na sali oprócz zespołu lekarzy i personelu obecna była także wspomniana 13-latka. W maju chirurżka straciła pracę, w czerwcu media nagłośniły ten przypadek. Już wcześniej pojawiały się bowiem informacje, że córka lekarki brała "czynny udział w zabiegu".

Reklama

Tymczasem w niedzielę, jak donosi wiedeński "Kronen Zeitung", Austrią wstrząsnął skandal. W toku prac prokuratury okazało się, że dziecko miało "przewiercić czaszkę pacjenta". Szpital wyciągnął konsekwencje wobec dwóch lekarzy, w tym matki dziecka. Okazuje się, że nie wyklucza także kolejnych konsekwencji wobec innych członków zespołu medycznego.

Adwokat zapowiada procesy

Prawnik poszkodowanego Peter Freiberger poinformował, że jego klient dowiedział się o skandalicznym zdarzeniu z mediów i nie wyraził zgody na udział 13-latki w operacji. Jak zapowiedział, w imieniu pacjenta wystąpi z pozwem wobec całego zespołu medycznego, który brał udział w zabiegu, ponieważ – jak argumentuje - "nie zapobiegli przestępstwu", które spowodowało jego "ból i cierpienie" i mogło wywołać "poważny uszczerbek na zdrowiu".

Szpital nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że 13-latka samodzielnie użyła wiertła. Państwowy nadawca ORF Steiermark zacytował dyrekcję kliniki, która poinformowała, że zarząd dowiedział się o tym, że młoda osoba "aktywnie brała udział w operacji" z oświadczenia (prokuratury – przyp. red.) z 29 maja".