W niedzielę rosyjskie kanały propagandowe ogłosiły, że żołnierze 90. Dywizji Czołgów przekroczyli granice obwodu donieckiego z dniepropietrowskim. Władze Ukrainy zaraz pospieszyły z dementi.
Dzień później, w poniedziałek, analityk militarny "Bilda", Julian Roepcke, zaznaczył, że geolokalizowane nagrania rzeczywiście potwierdzają doniesienia Moskwy. Przynajmniej ich szpicy udało się przebić przez granicę obwodu dniepropietrowskiego kilometr na zachód od wsi Horichowe w obwodzie donieckim.
Tymczasem następne dni przyniosły nasilenie działań ofensywnych armii Putina. I osiągnęła ona granice obwodu dniepropietrowskiego w dwóch kolejnych punktach w rejonie miejscowości Nowopawliwka, 67 km na zachód od okupowanego Doniecka.
Rosjanie w obwodzie dniepropietrowskim. Dziesiątki szturmów dziennie
W ostatnich dniach ustalenia Ropeckego, co do sforsowania granicy obwodu dniepropietrowskiego w rejonie Horichowego, potwierdziły także inne ośrodki monitorujące linię frontu w Ukrainie na podstawie geolokalizowanych nagrań zamieszczanych w sieci jak amerykański Instytut Badań nad Wojną i ukraiński Deep State.
Z ich ustaleń wynika, że Rosjanie atakują tam szerszym frontem, ale nie zdołali jeszcze wkroczyć głębiej do nowego regionu niż na kilkaset metrów, nie mówiąc o okopaniu się. Słowem – granica obwodów jest najpewniej tzw. "ziemią niczyją".
Tymczasem w środę Julian Ropecke podawał, że armia Putina opanowała całą Ołeksijiwskę, a także oskrzydliła ukraińskie linie obronne i przeniknęły granicę obwodu dniepropietrowskiego również na zachód od miejscowości Nowoukrajinka, około 10 km na południe od Nowopawliwki.
Co więcej, Rosjanie zajęli również miejscowość Nowomikołajiwka, jeszcze w obwodzie donieckim, około 7 km na wschód od Nowopawliwki. Tym samym od granicy nowego regionu administracyjnego Ukrainy dzielą ich metry.
Armia Putina bardzo intensywnie stara się powiększyć swój stan posiadania na tym odcinku frontu. Tylko w środę w rejonie Nowopawliwki przeprowadziła aż 46 szturmów – jedynie w okolicach Pokrowska była ich więcej.
Czemu Rosjanie zafiksowali się na tym odcinku frontu? Ekspert wyjaśnia
Emil Kastehelmi, analityk militarny z fińskiej grupy OSINT-owej Black Bird Group, uważa, że sukcesy Rosjan w rejonie Nowopawliwki, i dalej w obwodzie dniepropietrowskim, mogą zagrozić obrońcom Pokrowska – strategicznego miasta-twierdzy, hubu logistycznego wojsk ukraińskich operujących w obwodzie donieckim. Leży on raptem 27 km na wschód od Nowopawliwki.
Gdyby Rosjanie poszli tu dalej na zachód, mogliby rozszerzyć kleszcze oblężenia Pokrowska od południa. – To może oznaczać, że latem będą w stanie zagrozić ostatnim trasom zaopatrzeniowym do miasta w sposób, który uczyni sytuację ukraińskich jednostek jeszcze bardziej niebezpieczną – ocenił Kastehelmi w rozmowie z serwisem "Kyiv Independent".
Dodał, że dla Moskwy byłby to "sukces operacyjny", gdyby najpierw udało się poszerzyć zachodnie skrzydło oblężenia Pokrowska w kierunku obwodu dniepropetrowskiego, a następnie rozpocząć natarcie na północ, jednocześnie rozwijając działania ofensywne na wschodnim skrzydle. Podkreślił jednak, że rosyjskie wojska nie słyną z dobrej koordynacji ataków, nawet jeśli na papierze zadanie to wygląda na wykonalne.
"Jeśli Rosjanie wyczują słaby punkt, to spróbują w niego uderzyć"
Z kolei Jakub Janovsky – czeski analityk wojskowy, związany z blogiem Oryx – twierdzi w rozmowie z "Kyiv Independent", że przesunięcie rosyjskich sił o kilometr czy dwa w głąb obwodu dniepropetrowskiego najprawdopodobniej "nie zrobi żadnej różnicy" dla sytuacji obrońców Pokrowska.
– Ale jeśli (Rosjanie – red.) znajdą słaby punkt, całkiem możliwe, że spróbują w niego uderzyć – ostrzegł.
Dodał, że Rosjanie ograniczają ataki z wykorzystaniem wozów bojowych piechoty i czołgów. Coraz częściej szturmują pozycje Ukraińców w małych grupach, na quadach i motocyklach.