Lotnictwo USA i Izraela uderzyło w trzy kluczowe irańskie ośrodki jądrowe: w Natanz, Fordo i Isfahanie. Zrzucono na nie bomby penetrujące, odpalono pociski Tomahawk. Donald Trump ogłosił "całkowite zniszczenie" infrastruktury nuklearnej Iranu i triumfalnie napisał: "Zrównanie z ziemią to trafne określenie! To starzał w dziesiątkę!". Jednak, jak często w jego wypadku bywa, prawda okazuje się bardziej złożona, jeśli nie zgoła inna.

Jak podaje agencja Bloomberg, skutki nalotów będzie można ocenić po zaawansowanej analizie. Wstępne dane satelitarne i wypowiedzi amerykańskich urzędników sugerują, że część instalacji przetrwała. A zapasy wzbogaconego uranu zniknęły.

Fordo w lepszym stanie niż sądzono

Zdjęcia satelitarne ośrodka w Fordo, wykonane przez Maxar Technologies, pokazują kratery, zapadliska oraz możliwe zawalenia wejść do tuneli. Na powierzchni wzgórza, pod którym znajduje się kompleks, widoczne są ślady uderzeń pocisków. Mimo to jeden z większych budynków pomocniczych – najpewniej odpowiedzialny za wentylację – pozostał nienaruszony.

Reklama
Reklama

Według źródeł w izraelskiej armii, cytowanych przez amerykański dziennik "The New York Times", choć ośrodek został poważnie uszkodzony, to nie doszło do jego całkowitego zniszczenia. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała z kolei, że nie odnotowano żadnych emisji promieniowania.

Uran znika w ostatniej chwili

Kluczową rolę odegrał czas. Dwa źródła związane z izraelskim wywiadem przekazały "NYT", że Iran – w reakcji na groźby Trumpa – wywiózł z Isfahanu 400 kg uranu wzbogaconego do poziomu 60 proc., który przechowywano w małych pojemnikach, możliwych do transportu zwykłymi samochodami.

Szef MAEA Rafael Grossi potwierdził, że ostatni raz inspektorzy widzieli materiał tydzień przed atakiem. Na pytanie, czy uważa, że został on przeniesiony – odpowiedział: "Tak". Technicznie rzecz biorąc, uran o takim stopniu wzbogacenia jest niemal równoważny temu, który można użyć do produkcji bomby jądrowej.

Broni jądrowej "nie będzie". Ale co z uranem?

Wiceprezydent USA J.D. Vance przyznał, że choć Stany Zjednoczone nie są formalnie w stanie wojny z Iranem, to trwa "walka z jego programem nuklearnym". W rozmowie z NBC nie potwierdził jednak, że ośrodki atomowe zostały całkowicie zniszczone. – Nie mogę mówić o szczegółach wywiadowczych, ale mogę powiedzieć z pewnością, że opóźniliśmy postęp Iranu w kierunku zdobycia broni jądrowej – stwierdził.

Jak dodał, Irańczycy nie mają już sprzętu, który pozwoliłby przekształcić uran w gotową broń. Co jednak stało się z samym materiałem? – W najbliższych tygodniach podejmiemy działania, by zająć się tym paliwem. To jeden z tematów, które poruszymy z Iranem – powiedział Vance.