Dawidyw Brid znajduje się około 50 km od linii frontu. W niedzielę w okolicy miejscowości trenowali żołnierze jednej z ukraińskich brygad zmechanizowanych. Nagle spadł na nich co najmniej jeden pocisk balistyczny Iskander z głowicą kasetową.
Iskandery trafiły w poligon. Kijów potwierdza
Doniesienia Rosjan potwierdziło dowództwo ukraińskich sił lądowych. "Dzięki wprowadzonym procedurom bezpieczeństwa, uniknięto większych strat osobowych. Niestety odnotowano zabitych i rannych. Wszyscy otrzymali pomoc medyczną" – czytamy w komunikacie ukraińskiej armii na Telegramie.
Według oficjalnych ukraińskich danych w zdarzeniu zginęło trzech żołnierzy, a 14 zostało rannych. Rosjanie podają znacznie wyższe liczby. W ich komunikatach jest mowa o 11 zniszczonych pojazdach oraz 75 zabitych i rannych żołnierzach.
Po ataku wojsko powołało specjalną komisję do wyjaśnienia wszystkich okoliczności z nim związanych. "Służby pracują na miejscu" – zapewniono.
To już kolejny przypadek. Generał podał się do dymisji
Poprzedni atak na ukraiński poligon miał miejsce we wtorek 20 maja w obwodzie sumskim. Wówczas zginęło sześciu żołnierzy Gwardii Narodowej Ukrainy, a ponad dziesięciu zostało rannych.
W związku z atakiem podał się do dymisji gen. Mychajło Drapaty, dowódca wojsk lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy. Wówczas wiele pisano o poprawie bezpieczeństwa na ukraińskich poligonach. Jak widać, niewiele to pomogło.